niedziela, 16 października 2011

Z chwilą odkrycia trylogii "Czarnych kamieni" zostałam bezkompromisowo wciągnięta i zauroczona światem Krwawych, który wtedy był wyjątkowo okrutny i bezlitosny. Rządzące Królowe były bezwzględne i na wskroś przesiąknięte złem. Tego świata już nie ma. Odkąd magiczna burza zabiła wszystkich niewdzięczników życie powróciło do dawnych świetlanych czasów. Przy czytaniu już ósmego tomu tego cyklu tęsknie spoglądam na dawne tomy, gdzie podłoże było zdecydowanie ciekawsze. Gdzie miano "krwawy" w pełnie zasługiwało na taką nazwę.

Oczywiście nie mogę ująć uroku i świetności temu cyklowi, ale brakuje mi tamtego stylu Bishop.

"Pani Shaladoru" to kontynuacja wydarzeń z "Przymierza ciemności". Cassidy przebywa już jakiś czas w Dena Nehele, ludzie zaczynają odczuwać do niej szacunek i uznawać za swoją Królową. Wszystko wskazuje na to, że odbudowa królestwa przebiega zgodnie z planem, jednak dziedzic Szarych - Theran nadal sprzeciwia się takiej królowej. Marzy o kobiecie pięknej, która potrafiłaby zawładnąć męskimi sercami. W dniu, kiedy w Dena Nehele pojawia się Kermilla, Theran podejmie decyzję, od której zależeć będzie istnienie królestwa.

Anne Bishop wykreowała niezwykły świat. Niestety świat bez prawdziwych krwawych traci swój blask. Owszem, autorka nadal potrafi wywołać uśmiech ciętymi ripostami czy nawet głęboki śmiech, kiedy do gry wchodzą Sceltie. Brakuje mi jednak tego dawnego stylu pisarki, tego, przez który zarywałam noce, aby móc dalej czytać. "Panią Shaladoru" czyta się błyskawicznie, tak jak pozostałe części, ale zmienia się w tym tomie coś, od czego nie mogłam się oderwać. To już nie jest tak niezwykła trylogią, z jaką miałam do czynienia, ale zdecydowanie spadek formy. Nie ratuje tego plejada ciekawych bohaterów, hierarchia, z jaką mieliśmy do czynienia czy nawet nawiązki do Deamona i Jaenelle. 

Naturalnie nie będę tylko zarzucać tej powieści spadku formy, bo przecież książkę pochłonęłam w dwa dni. Niewątpliwie działa na to moja słabość, ciekawy styl autorki czy zaintrygowanie dalszymi losami. Bo pomimo tego dziwnego zjawiska pogorszenia, książkę czyta się przyjemnie, a świat Cassidy ma swój urok. Szkoda tylko, że Bishop nie próbuje zmieniać przetartych szlaków, że nadal podąża bezpieczną ścieżką. Eksperyment zmiany w "Splątanych sieciach" wyszedł jej rewelacyjnie i dlatego dziwię się, że kolejne trzy części to powrót do znanego i bezpiecznego terenu.

Nie będzie zawiedziony ten, kto pokochał poprzednie części, zawiedzie się ten, co liczy na powrót do dawnej świetności cyklu. Nie będzie zawiedziony nikt, bo prawda jest taka, że "Pani Shaladoru" utrzymuje poziom dobrej książki, chwila spadku nie zagraża świetności cyklu i nadal polecam i zachęcam do niego gorąco!

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Initium. Serdecznie dziękuję.

Wydawnictwo: Initium; język oryginału: angielski; str. 464; ocena ogólna: 4,5/6; ocena wciągnięcia: 6/6

12 skomentuj:

  1. Mam wypożyczoną z biblioteki część pierwszą tego cyklu. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że wydany już został ósmy! Jeśli pióro Bishop mi się spodoba, będę miała co nadrabiać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Hiliko, mi na początku ciężko było przejść przez pierwszym tom, ale przy drugim podejściu poszło gładko i tak już zostało.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie jestem bliska decyzji zaprzestania kontynuowania przygody z tą serią. Skoro nawet wg Ciebie, w końcu cenisz czarne kamienie bardziej ode mnie, Bishop straciła nieco pazura, to chyba sobie cd daruję na bardzo długi czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Vampirku - no to teraz mnie wystraszyłaś. Proszę mi życzyć wytrwałości ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. @Agno, przerwa na pewno dobrze Ci zrobi, bo potem przypomnisz sobie dawny zachwyt nad książką. Co nie zmienia faktu, że jeśli dziewiąta część okaże się klapą... Mam nadzieję, że tak nie będzie!

    @Hiliko, to nie było moim celem :) Oczywiście życzę wytrwałości i udanej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przez pierwszy tom ledwo przebrnęłam, ale mam zamiar do niego wrócić i wtedy - ewentualnie - kontynuować przygodę w tym uniwersum

    OdpowiedzUsuń
  7. Przede mną jeszcze tyle tomów! Może uda mi się kiedyś nadrobić całą serię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam tę serię, niestety mója przygoda skończyła się na IV tomie :/, w mojej bibliotece bardzo trudno dostać kolejne tomy, ale nie dam za wygraną, poczekam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. @Dusia, mam nadzieję, że dalsze części przypadną Ci bardziej do gustu. Chociaż może też być odwrotnie. Nie każdy to samo lubi ;)
    @De Merteuil, gdyby patrzeć tak na wszystkie serie, to bym się chyba załamała, w końcu tyle człowiek chce ich przeczytać.
    @Natula, powodzenia w poszukiwaniach!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kojarzę nazwisko autorki, ale serii jeszcze nie czytałam. Skoro ta część jest gorsza od wcześniejszych to pewnie po pierwszej mogę się sporo spodziewać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O autorce słyszałam dość dużo, jednak seria jakoś mnie nie pociąga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Również jestem wielką fanką cyklu i odczucia mam podobne. Wczoraj wysmarowałam wielki post chcąc napisać wszystko co mi leżało na sercu.
    Panią Shaladoru uważam za jedną z lepszych części cyklu. I już czekam na Świt Zmierzchu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.