czwartek, 3 maja 2012

Wydawnictwo: Initium
Język oryginału: angielski
Stron: 416
Ocena ogólna: 5/6
Ocena wciągnięcia: 6/6
Z bólem podchodziłam do tego ostatniego tomu. Dla mnie spotkanie z Krwawymi mogłoby się nie kończyć, ale każdemu trzeba pozwolić odejść w odpowiednim czasie.

"Świt zmierzchu" jako dziewiąty tom ponownie wprowadza nas w sferę opowiadań. Krótkie cztery opowiadania mają wprowadzić ostatnie poprawki i wyjaśnienia. Dzięki nim dowiemy się, jakie były wydarzenia po uwięzieniu Surreal i Rainera w Domu Strachów, co stało się z byłym kochankiem Surreal, Falonarem, jak skończy się romans Saetana i Sylvi, a także jak wygląda życie Daemona po stracie najbliższych osób.

Zamykając ostatnie strony, nie mogłam uwierzyć, jak autorka mogła pokusić się o stworzenie tego czwartego opowiadania. W końcu, co to za świat bez Czarownicy i Wielkiego Lorda? Dopóki nie skończyłam czułam taki dziwny niesmak, ale to opowiadanie jest takim wykończeniem całości, bo ziszczone marzenie nadal trwa, pomimo, że Jaenelle zamieniła się w Szept Ciemności. Oczywiście można mieć zastrzeżenia do tego, jak autorka pokierowała historią i pewnie wszyscy czytelnicy ubolewają nad tym, ja jednak jestem zdania, że nie dałoby rady zadowolić wszystkich, a przeciąganie nieuniknionego wcale dobrze by nie zrobiło temu cyklowi. Pierwsze trzy opowiadania trzymają poziom. Ogólnie cała książka jest utrzymana w dobrym, starym stylu. Po prostu nie da się nie uśmiechać pod nosem.

Dobiegając do końca cyklu chciałabym go jakoś podsumować. Z początku nie sądziłam, że przebrnę chociaż przez pierwszy tom. Z czasem uświadomiłam sobie, jak wielka gratka trafiła na moje półki i co raz większym zapałem sięgałam po następne tomy. Dopiero kończąc dziewiąty zrozumiałam, jak złożony świat stworzyła autorka. Jak zadbała o każdy szczegół, z jakim wyprzedzeniem pomyślała o wszystkim i z jaką dokładnością stworzyła tak brawurowe i niezastąpione postacie. Oczywiście, trylogia była najlepsza. Po trylogii miałam wrażenie, że bohaterowie spuścili z tonu, zniknęli wrogowie, więc wszyscy się rozleniwili. Każdy kolejny tom pokazywał jednak coś innego, główni bohaterowie zeszli ze sceny, przez co cały cykl nawet na chwilę nie bywał nudny. Świat Krwawych pokazuje, że można nie tylko stworzyć coś tak dobrego, ale również coś tak oryginalnego. Z żalem żegnam bohaterów, żegnam intrygi, magię, tajemnice i świat, który pokochałam i w wyobraźni tworzyłam przez ostatnie dwa lata.

Do tych, co jeszcze nie zabrali się za pierwszym tom - na co jeszcze czekacie? Stałych czytelników zachęcać nie muszę, bo każdy chce wiedzieć, jakie zakończenie przyszykowała autorka. A uwierzcie mi, może być zaskakująco. Przygotujcie się na kolejną porcję niewyparzonego języka i specyficznego humoru.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Initium. Serdecznie dziękuję!

3 skomentuj:

  1. Narobiłaś mi niezłej ochoty na całą serię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Również ubóstwiam Czarne Kamienie ale z ost. częścią jeszcze nie miałam do czynienia. Nie powiem, że nie jestem przerażona cóż takiego autorka wymyśliła dla głównych bohaterów, ale czytałam sporo dobrych opinii, więc czuję się trochę spokojniejsza. Pozdrawiam ;0

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ja niestety Czarnych Kamieni nie polubiłam ani trochę. Pewnie w ogóle bym nie sięgnęła po tę serię, gdyby nie ta nasza wymiana. Jak dla mnie seria musi być dobra od pierwszej części, inaczej niestety nic z tego, dalej nie sięgnę. A ta jakaś jest dla mnie dziwna...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.