poniedziałek, 7 maja 2012


Wydawnictwo: Bellona
Język oryginału: szwedzki
Stron: 360
Ocena ogólna: 4/6
Ocena wciągnięcia: 5/6
Kiedy raz ustawi się wysoką poprzeczkę, to choćby nie wiadomo jak starało się skoczyć ponownie, to będzie ciężki lot, a zadanie prawie niewykonalne.

Wyspa Fårö, upalne lato ściąga rzesze turystów w tym Petera Bovide wraz z żoną i dziećmi. Żadne z nich nie przypuszczało, że dla Petera będą to ostatnie wspólne chwile i wakacje. Kiedy odnaleziono zwłoki czas zaczyna gonić, a wszystko wskazuje na to, że ktoś działał w akcie zemsty. Śledztwo utyka do czasu kolejnego morderstwa, tym razem samotnego Morgana Larssona, gdzie ślady wskazują na tego samego mordercę. Czy uda schwytać się szaleńca?

Wałkujemy ciągle ten sam, przyjemny, ale powoli już nużący, schemat, wokół którego toczy się morderstwo. Zawsze mamy pierwsze zwłoki, rutynowe badania, przesłuchania ogromnej ilości świadków, pierwsze poszlaki i w pewnym momencie martwy punkt. Olśnieniem i rozruszaniem akcji jest zazwyczaj kolejne morderstwo, chociaż akcja zaczyna się tak naprawdę dopiero na sam koniec. Broń boże, żeby przeszkadzał mi ten schemat, bo jakoś nadal połykam historię z zadziwiającym tempem, ale zaczyna mi brakować jakiegoś nowego punktu zaczepienia. Najgorszą jednak rzeczą, jaką mogę wytknąć, jest brak zachowania kolejności cyklu przez co od samego początku wiedziałam kto, musiałam dojść tylko jak i dlaczego.

Ponownie mamy garstkę bohaterów, którzy zapewniają nam wątek kryminalny, czyli Knutas i Karin, mamy wątek miłosny - Emmę i Johan, a także uwzględnioną do morderstwa powieść z historii, która ma przybliżyć nam motywy zabójcy. Tym razem jednak nie będzie to osoba z otoczenia, nie musi się ani kamuflować, ani specjalnie ukrywać, bo nikt nie podejrzewałby takiej istoty, o takie zbrodnie. Autorka ciągle tworzy ciekawe historie, w które wciągamy się bardzo szybko. Wieloosobowa narracja wprowadza urozmaicenie i nadal bardzo to chwalę. Czyta się szybko, przyjemnie, lektura nie jest wymagająca, a dla niewprawionego czytelnika taka intryga kryminalna może wodzić na noc i umiejętnie ćwiczyć spostrzegawczość.

Chociaż ten tom jest słabszy, to nadal bym go poleciała. Nie tylko ze względu na całokształt cyklu, który wypada bardzo dobrze, ale również ze względu na tak miłe połączenie obyczajówki z intrygą i morderstwami. Brakuje mi jednak tego błysku nowości, jakim byłam zauroczona choćby w trzecim tomie. Pozostaje tylko zmierzyć się z ostatnim i trzymać kciuki, za powrót do formy.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Bellona. Serdecznie dziękuję!

5 skomentuj:

  1. cyklu nie znam co prawda, ale lubię książki o takiej tematyce, więc mając okazję pewnie bym przeczytała
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale wydają mi się coraz bardziej interesujące.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam dwa kryminały Jungstedt i bardzo mi się podobały, choć może faktycznie są dość schematyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tych sześciu tomach niestety muszę powiedzieć, że jest on mocno widoczny.

      Usuń
  4. Nie czytuje kryminałów, a o autorce pierwszy raz słyszę. Książkę raczej sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.