środa, 17 sierpnia 2011

Kiedy pewnego dnia zabraknie mi kolejnych części Czarnych Kamieni, to o matko noc, co ja wtedy pocznę?! Przyznaję, przy pierwszym spotkaniu rzuciłam książką w kąt, bo niezbyt mnie do niej ciągnęło. Wystarczył jednak odpowiedni moment, moment nieuwagi i wpadłam jak śliwka w kompot. Zauroczona cały cyklem i kunsztem literacki autorki. "Czarne kamienie" to cykl, na który czekam nieprzerwanie, ciągle z tym samym zapałem.

Dena Nehele leży w gruzach. Po wielkiej burzy, która oczyściła świat Krwawych z plugawych i niewdzięcznych ludzi, niewielu wojowników ocalało, a w całym królestwie nie ma ani jednej Królowej, która mogłaby odbudować terytorium.

Theran Szary i jego kuzyn Grey to ostatni potomkowie rodu Szarych. Szukając pomocy Theran wybiera się do Kaeleer w poszukiwaniu Królowej, która obeznana jest w protokole i starych obyczajach. Cassidy - nowa Królowa Dena Nehele - posiada jedynie moc różowego, do tego jest nieatrakcyjna, a jej poprzedni dwór zdezertował. Czy dziewczyna poradzi sobie z Książętami Wojowników, czy odbuduje terytorium i czy ludzie uwierzą w jej siłę, skoro posiada jej tak mało?

Nadal pozostaje zdania, że z 4 noweli, "Splątane sieci" pozostają najlepsze, co nie zmienia faktu, że "Przymierze ciemności" wywarło na mnie duże wrażenie i wysoko je oceniam. Anne Bishop stawia tym razem na kontynuowanie powieści dodając nowe wątki, ujawniając trochę tajemnic przeszłości, wszystko ładnie łącząc i sprowadzając do jednego, wspólnego punktu. Dostajemy nowych bohaterów, lecz nie musimy tęsknić za uwielbianymi postaciami z poprzednich tomów.

Uwielbiam styl Bishop, dowcipny, ironiczny, sprawnie zbudowana historia, wszystko przemyślane i zapięte na ostatni guzik. Lubię wykreowane przez nią postacie, pełne ludzkich emocji, bez kategoryzowania i stawiania czarno na białym. Autorka potrafi czytelnika zahipnotyzować. Świat Krwawych nie jest już tak brutalny jak kiedyś, ale swoje zasady i cechy nadal ma. Książęta Wojowników nadal są nieprzewidywalni, Daemon nadal ma swój nieodparty urok, lecz Jaenelle nad nim nadal góruje, a do tego Wielki Lord Piekła, który musi zmagać się z trójką upartych dzieciaków. Mały sajgon, który rozśmieszy każdego czytelnika.

Generalnie ta część nie jest najlepsza z całego cyklu. Sprawnie napisana, bardzo wciągająca i lekka, odmienna od reszty, bowiem jak już wspomniałam, świat przestaje być taki krwawy. Mimo wszystko bardzo polecam, szczególnie tym, którzy jeszcze nie znają cyklu do zapoznania się z nim, a już wdrożonym polecam kontynuacje, która was nie zawiedzie. 

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Initium. Serdecznie dziękuję.

Wydawnictwo: Initium; język oryginału: angielski; str. 352; ocena ogólna: 5,5/6; ocena wciągnięcia: 6/6

5 skomentuj:

  1. Czytałam tylko pierwszą część z tego cyklu, ale poważnie zabieram się za całość ;)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwszym tomie cisnęłam serię w kat i nadal nie mogę się pozbierać, żeby do niej powrócić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie czytałam żadnej z części. Ciągle obiecuję sobie, że to zrobię, ale jakoś nie potrafię się zmobilizować.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jakoś nie mogę przekonać się do tej serii....

    OdpowiedzUsuń
  5. @Cassin, w takim razie czekam na opinię. Ciekawa jestem, czy równie mocno Ci się spodoba.
    @Dusia, cóż, czasem tak bywa. Może kiedyś do niej powrócisz, a jak nie, to przecież nic nie szkodzi. Jest tyle innych książek do czytania.
    @Dominko, kiedyś na pewno się uda! ;)
    @Dm1994, po co się zmuszać?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.