Największy, najlepszy, najwspanialszy... te słowa zawsze zwrócą uwagę, bowiem każdy chce poczytać o dokonaniach doskonałych, bądź za takie uchodzące. Mnie również skusił tytuł, który, po przeczytaniu książki, traktuje jako subiektywną ocenę autora, nie za naprawdę największe bitwy w historii. Pomimo tego czytanie "Największych bitew w historii" sprawiło mi nie lada przyjemność.
Wszystko to za sprawą dobrze i sprawnie opisanych bitew - opisanie podłoża politycznego, społecznego czy też konfliktu, przez który doszło do bitwy, wnikliwe, zarazem przystępne, opisanie bitwy, jak również jej następstw. W książce znajdziemy łącznie 43 bitwy, z czego sam autor opisał jedynie 40. Osobne 3 to praca polskich historyków i mistrzowskie zagranie wydawcy. Sam autor niestety przy wyborze znaczących bitew (według niego) nie spojrzał na naszą historię. Trzeba przyznać, że kilka bitew zasługuje na wzmiankę, ponieważ ich przebieg znacząco wpłyną na naszą historię. Tak też w tej sytuacji oprócz 40 bitew wybranych przez Cawthorne'a znajdziemy jeszcze Grunwald 1410 (opisany przez Romualda Romańskiego), Wiedeń 1683 (Mirosława Nagielskiego) oraz Warszawę 1920 (Lecha Wyszczelskiego).
Prezentowane 43 bitwy pochodzą z najróżniejszych okresów w dziejach ludzkości. Znajdziemy 7 ze starożytności, 6 ze średniowiecza, 8 z czasów nowożytnych, 7 z XIX wieku oraz 15 z XX wieku. Poplecznicy bitew z dawniejszych okresów będą niestety musieli zadowolić się mniejszością, ponieważ Cawthorne w swojej książce poświęcił więcej nowożytności.
Każda bitwa była dla mnie interesująca, ale przyznaję, że gdy w bitwę wdarły się amunicje, pistolety i czołgi przestało mi się tak podobać. Oczywiście popieram pęd do wynalazków i ulepszania, ale zdecydowanie wolałam czasy, kiedy szarżowano mieczem, wódz musiał mieć bardzo dobrą taktykę, aby zaskoczyć przeciwną armię, a nie polegać tylko na broni palnej. Bardzo spodobała mi się taktyka Johna Churchilla w bitwie pod Blenheim (1704), kiedy to w przemarszu wojska zadbał o wojsko dbając, aby przy postoju na każdego czekał suche buty i odzież, a także żywność. To była pierwsza taka przemyślana akcja od momentu rozpoczęcia książki.
Kolejnym wielkim plusem są mapki, załączone do każdej bitwy. Takie zobrazowanie bardzo pomaga w umiejscowieniu wojska, a także wyobrażeniu całej batalii. Brakuje mi jedynie tabelki z danymi w bitwie, czyli kto dowodził, kto przegrał, ilu żołnierzy wyruszyło, ile poległo. Dla mnie, wzrokowca, byłoby to naprawdę duże ułatwienie, ponieważ większość takich małych detali trzeba wyciągać z tekstu, a dużo, dużo szybciej odnajdzie się to w tabelkach. A po cóż tabelki? Bo "Największe bitwy w historii" mogą się doskonale nadać do szkoły. Książka ta nie tylko umili czas miłośnikom historii, może pomóc również uczniom w poznaniu bitwy, a także zachęcić do dalszych poszukiwań.
Samo czytanie książki przyniosło mi wiele uciechy, bowiem lubię historię i dużo nowej wiedzy. Dla początkujących miłośników historii, ta książka może być dobrym wstępem do dalszego i bardziej wnikliwego poznania. Oczywiście nie pomaga format A3, mi na pewno utrudniał życie, kiedy tachałam książkę ze sobą wszędzie. Nie mniej jednak ten format wypadł bardzo korzystniej dla grafik, które w większym formacie wyglądają porządnie. Sama książka jest ładnie wydana, styl na gazetę sprawia lżejsze wrażenie, przez co czyta się szybciej. Polecam bardzo, bo i dowiedzieć się można dużo, i fajnie napisana jest. Naprawdę warto.
Wydawnictwo: Bellona; język oryginału: angielski; str. 222; ocena ogólna: 5/6; ocena wciągnięcia: 5/6
Każda bitwa była dla mnie interesująca, ale przyznaję, że gdy w bitwę wdarły się amunicje, pistolety i czołgi przestało mi się tak podobać. Oczywiście popieram pęd do wynalazków i ulepszania, ale zdecydowanie wolałam czasy, kiedy szarżowano mieczem, wódz musiał mieć bardzo dobrą taktykę, aby zaskoczyć przeciwną armię, a nie polegać tylko na broni palnej. Bardzo spodobała mi się taktyka Johna Churchilla w bitwie pod Blenheim (1704), kiedy to w przemarszu wojska zadbał o wojsko dbając, aby przy postoju na każdego czekał suche buty i odzież, a także żywność. To była pierwsza taka przemyślana akcja od momentu rozpoczęcia książki.
Kolejnym wielkim plusem są mapki, załączone do każdej bitwy. Takie zobrazowanie bardzo pomaga w umiejscowieniu wojska, a także wyobrażeniu całej batalii. Brakuje mi jedynie tabelki z danymi w bitwie, czyli kto dowodził, kto przegrał, ilu żołnierzy wyruszyło, ile poległo. Dla mnie, wzrokowca, byłoby to naprawdę duże ułatwienie, ponieważ większość takich małych detali trzeba wyciągać z tekstu, a dużo, dużo szybciej odnajdzie się to w tabelkach. A po cóż tabelki? Bo "Największe bitwy w historii" mogą się doskonale nadać do szkoły. Książka ta nie tylko umili czas miłośnikom historii, może pomóc również uczniom w poznaniu bitwy, a także zachęcić do dalszych poszukiwań.
Samo czytanie książki przyniosło mi wiele uciechy, bowiem lubię historię i dużo nowej wiedzy. Dla początkujących miłośników historii, ta książka może być dobrym wstępem do dalszego i bardziej wnikliwego poznania. Oczywiście nie pomaga format A3, mi na pewno utrudniał życie, kiedy tachałam książkę ze sobą wszędzie. Nie mniej jednak ten format wypadł bardzo korzystniej dla grafik, które w większym formacie wyglądają porządnie. Sama książka jest ładnie wydana, styl na gazetę sprawia lżejsze wrażenie, przez co czyta się szybciej. Polecam bardzo, bo i dowiedzieć się można dużo, i fajnie napisana jest. Naprawdę warto.
Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Bellona. Serdecznie dziękuję.
Wydawnictwo: Bellona; język oryginału: angielski; str. 222; ocena ogólna: 5/6; ocena wciągnięcia: 5/6
Zainteresowałaś mnie - co prawda do historii mnie nie ciągnie, ale kto wie, co w życiu może się przydać?
OdpowiedzUsuńRecenzja jest bardzo zachęcająca. Z chęcią zapoznam się z tą książką! Zawsze czegoś nowego można się nauczyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Aaaaa no dla mnie pozycja obowiązkowa, zwłaszcza że wracam na studia i będę robić magisterkę z mojej ukochanej historii =)
OdpowiedzUsuńTyle tylko, że z tego co znalazłam wynika, że autor nie jest historykiem, a z doświadczenia wiem, że książki historyczne pisane przez nie-historyków pozostawiają wiele do życzenia... ;)
Naprawdę mnie zachęciłaś. Lubie czytać o historii w ciekawy sposób:) Szczególnie, jeżeli są dokładne mapki właśnie. Chyba mam w sobie coś z małego stratega:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł na pozycję, ale już z formatem A3, trudno byłby mi wszędzie wędrować, jak to mam w zwyczaju, czytając książkę ;D
OdpowiedzUsuń