sobota, 27 sierpnia 2011

Kiedy pewnego dnia dostałam na maila pytanie czy chciałabym recenzować powieść o Gruzji nie wahałam się ani chwili, bowiem cóż ja wiem o Gruzji? Cóż wiem o mieszkańcach, tradycjach i problemach? Nic. Wstyd przyznać, ale przed przeczytaniem "Gaumardżos" moja wiedza była znikoma. Później wszystko uległo zmianie...

"Gaumardżos" trudno nazwać przewodnikiem czy książką podróżniczą, bowiem państwo Mellerowie umieścili tu raczej subiektywne wspomnienia, opowiastki czy anegdoty związane z Gruzją, a mniej suchych faktów. To spojrzenie trochę rozczula, gdy Mellerowie opowiadają o Gruzji, jak o kimś bliskim, o kimś za kim się tęskni, wzdycha i zawsze z upragnieniem wraca. Od razu czytelnik widzi i czuję tą bliskość, uczucie tęsknoty, dobrej zabawy.

Oprócz uczuć płynących od narratorów zauważyć można niezwykłą mentalność Gruzinów, którzy pomimo okupacji, wielu wojen i prób zmuszenia obywateli do poddania się innemu państwu nadal czują własną wartość, tradycję i kulturę, którą zachowują w sposób zgoła odmienny od naszego. Tam nie potrzeba muzeów pamięci, nie potrzeba podawania na tacy w szkole tradycji, w Gruzji nadal żyje folklor, w każdej rodzinie tradycje mają pierwszeństwo, a supra (uczta) nie obędzie się bez tradycyjnych toastów. W mentalności Gruzinów jest gościnność, bezwarunkowe zaufanie i miłość do swojego kraju. W życiu nie pomyślałabym, że ktoś może być tak otwarty na obcych, tak miły i uprzejmy, a zarazem tak uparty, jeśli chodzi o zapraszanie na ucztę. Bo to nie tylko gościnność drzemie w naturze tych ludzi, również upór, bardzo dobrze wykształcona zdolność twardego postawienia sprawy (czyli musisz do nas przyjść, nie ma gadania).


Dzięki Mellerom poczułam magię tego kraju, przyjrzałam się ludziom, których mentalność zawładnęła moim sercem. To kraj, gdzie załatwienie prostej sprawy może zając nawet i dnie, gdzie kobiety mają władzę na mężczyznami, może nie tak na co dzień, ale każda kobieta wie, że bez niej chłop by sobie nie poradził. Tamada potrafi wznosić toast nawet przez 30 minut, czasem wznosząc za przodków, czasem rzucając żartobliwe słowa i wywołując ogólną wesołość. Gruzini lubują się jak Polacy w dużych i głośnych ucztach, z mnóstwem jedzenia i ogromnej ilości wina. Tylko że tam wszystko dzieje się z dwukrotną siłą, z większym uśmiechem na twarzy i z większym zapałem. Niejednokrotnie można zauważyć podobieństwo ich do nas i na odwrót. Wiele wspólnych cech, wiele wspólnych spraw ważnych i tych mniej. Kto by pomyślał, że w tak mały państwie można odnaleźć tak pokrewne dusze.

Podczas supry stół nie pozostaje pusty nawet na pięć minut; puste półmiski natychmiast zostają zamienione na nowe, a uczta trwa nieprzerwanie nawet kilka godzin:

Toasty, wygłaszane przez tamadę potrafią trwać nawet 30 minut; podczas takiego toastu tamada porusza sprawy ważne i te trochę mniej, trzyma się tradycji, a przede wszystkim musi dotrwać do końca uczty, oczywiście pijąc tak jak pozostali:

Zauroczyłam się Gruzją. Chociaż w tej książce bardzo mało zwraca się uwagi na wady, nie ma się co dziwić, patrząc na miłość jaką autorzy otaczają ten kraj, same zalety zmuszają do jak najszybszego odwiedzania tej krainy. Do skosztowania wszystkich potraw, odwiedzenia Tbilisi, poznania uprzejmych i gościnnych Gruzinów oraz ich wspaniałej kultury.

Sama książka jest pięknie wydana, ilustracje świetnie dopełniają historie. Czyta się szybko i bardzo przyjemnie, chociaż niektóre momenty są zbyt przegadane jak dla mnie. Osobiście poczułam magię Gruzji, poczułam więź z tym krajem. Mellerowie chcieli pokazać Gruzję swoimi oczami i wyjątkowo im się to udało. Pomimo subiektywnego spojrzenia czytelnik sam może zdecydować co mu pasuje, a co nie. Ja gorąco polecam!

Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Świat Książki. Serdecznie dziękuję.


Wydawnictwo: Świat książki; język oryginału: polski; str. 392; ocena ogólna: 5/6; ocena wciągnięcia: 4,5/6

7 skomentuj:

  1. Gratuluję książki i pięknej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię poznawać inne kultury, szczególnie w tak lekki i niezobowiązujący sposób. Chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. @Pisanyinaczej, dziękuję.
    @Dusia, również lubię takie przedstawienie innych kultur. Gdybym mogła to podróże byłby moim sposobem na życie. Mogłabym non stop zmieniać miejsce zamieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  4. strasznie mnie ta książka intryguje ,tym bardziej ,że o Gruzji wiem tyle,co nic ;D oglądałam ją kiedyś w empiku i jest też ślicznie wydana ,więc w końcu zasłuży pewnie na poświęcenie na nią mojego kieszonkowego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam bzika na punkcie książek podróżniczych, a tu czytam którąś już z kolei pochlebną recenzję. A o Gruzji też nie wiem nic, prócz tego, że mają pyszne wino. Jakoś tak... wstyd. Śmiejemy się z Amerykanów, że nie wiedzą, gdzie Polska leży, a sami lepsi nie jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i nie wytrzymałam, kupiłam dzisiaj :) I to 25% taniej, w Matrasie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę poznałam już Gruzję z książki "Toast za przodków" Wojciecha Góreckiego. Z przyjemnością jednak odwiedziłabym ją ponownie z Mellerami :) To musi być fascynująca przygoda!

    Świetna recenzja.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.