niedziela, 1 kwietnia 2012

Thriller romantyczny? Moje zdziwienie ciągle rośnie, bo kompletnie nie wiem, jakimi prawami rządzi się ten gatunek. Po raz pierwszy mam z nim do czynienia i jestem naprawdę ciekawa jak to wygląda od środka.

Blair Mallory to typowa amerykańska kobieta, kiedyś cheerleaderka, teraz żona polityka, po zdradzie męża zabiera mu większość dobytku i tak otwiera własny biznes. Jej fitness club każdego dnia co raz lepiej prosperuje, club ma wielu stałych klientów, a Blair idealnie sprawdza się jako szef. Wszystko idzie świetnie, do dnia, kiedy w clubie pewna kobieta zaczyna ją naśladować, a jakiś czas później na oczach Blair ktoś ją morduje. Czy ktoś czyha na jej życie? I dlaczego w jej życiu znów musi pojawić się porucznik Wyatt Bloodsworth?

Uśmiałam się nad tą książką, od początku polubiłam główną bohaterkę, która jest pyskata, ma duże wymagania i nie daje sobie wejść na głowę. Oczywiście jest próżna, co tylko rozśmieszało mnie jeszcze bardziej. Jej słowne przepychanki, próby utarcia nosa panu porucznikowi bawią świetnie, jednakże zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim thriller? Bo czyhający morderca gdzieś tam jest, ale ciągle nam umyka. Nie dlatego, że autorka go ukrywa. Ucieka, ponieważ poświęcono mu minimalny udział. Morderca przyczynia się do rozkwitu romansu, który niestety zajmuje zdecydowaną część historii.

Taa, a Napoleon wpadł do Rosji tylko z krótką wizytą. Mhm. Czy on naprawdę wierzy, że się na to nabiorę?

Potężna dawka humoru ratuje tu wszystko, dzięki niej czytamy z ciekawością, jak potoczą się losy bohaterów. Jakby nie patrzeć skupiamy się na obyczajówce, bo tu nie ma napięcia, pościgów ani nawet grozy. Zamiast martwić się, czy ktoś jeszcze zginie my w najlepsze zaczytujemy się w utarczkach zakochanych. Mrożącej krew w żyłach akcji nie ma, to duży minus, jednak jakoś powieść obyczajowa ta książka sprawdza się znakomicie.

Brakuje tej książce napięcia, więc nie polecałabym jej miłośnikom thrillerów, za to czytelnikom, którzy lubią proste, wciągające na parę godzin i nie wymagające historie. Linda Howard pisze ciekawie, a ja nie znudziłam się przy czytaniu "Polowania na sobowtóra".

Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa G+J. Serdecznie dziękuję!

Wydawnictwo" G+J; język oryginału: angielski; str. 340; ocena ogólna: 3,5/6; ocena wciągnięcia: 4/6

7 skomentuj:

  1. Zainteresowałaś mnie, więc jak będę miała okazję to chętnie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam zbyt mocno za typowymi thrillerami, więc myślę, że ten taki lekki, mógłby przypaść mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moja bajka, thrillery to coś czego tygryski nie znoszą najbardziej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi ciekawie. Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też czuję się zaintrygowana tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak jest humor to dobrze, jak mało thrillera to już gorzej. Romansów mam na swojej półce dużo :( No ale trudno - dostałam tę książkę dzięki wymiance, to przeczytam :D Pewnie nie prędko - inne książki o wiele bardziej mnie do siebie ciągną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny, wierzcie mi, że warto przeczytać tą książkę. Jest świetna i dawno nie czytałam książki, przy ktorej tak się usmiałam. To nie żaden thriller, raczej komedia z nutką sensacji. Druga część także super. Teksty Blair rozkładają na łopatki. Na pewno wrócę do nich po raz drugi!!! Czytać, czytać dziewczyny !!! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.