czwartek, 17 listopada 2011

Kiedy w marcu tego roku kończyłam recenzję słowami "Mam nadzieję, że akcja rozwinie się w kolejnych tomach, ponieważ "Księga Sandry" to dobry początek" wiedziałam, że z przyjemnością sięgnę po kolejny tom, lecz także będę oczekiwała zmiany głównego toru powieści. Z lekkości i nieśpiesznego tempa na chwile wartkiej akcji i chwile niepewności. Powiem, że warto było poczekać.

Historia zaczyna się dziesięć dni po trzęsieniu ziemi, podczas którego bohaterowie połączyli swoje moce, aby ujść cało z opresji. Skutki nadal pozostają widoczne, a pracy niemało. Oprócz opatrywania rannych, pomocy w obudowie świątyni, czwórka bohaterów ćwiczy kontrolę i możliwości swoich mocy.

Tris, która nigdy nie potrafiła pogodzić się ze swoją mocą, po trzęsieniu ziemi, jest bardziej przewrażliwiona i zdenerwowana, co tylko utrudnia jej panowanie nad własną magią. Nie pomagają jej głosy noszone przez wiatry, ani przyjaciele, których wsparcia nie chce otrzymywać. Gdyby tego było mało ktoś atakuje Świątynie Wietrznego Kręgu, jedyne bezpieczne miejsce dla bohaterki. A tego Tris nie może podarować. Nieświadomie łącząc swoje siły w trakcie trzęsienia bohaterowie tworzą unikalną więź, łączącą ich magię i zdolności, która w przyszłości będzie miała ogromne znaczenie.

Tak jak w poprzednim tomie chwaliłam oazę spokoju, tak tu chwalę rozpoczęcie akcji od samego początku. Kontynuacja jest spójna, ciekawie poprowadzona i co najlepsze ciągle zaskakuje. Oczywiście występuje tu pewien schemat od nieuka po bohatera i domyślić się można, że ta czwórka będzie potężna to nawet to nie psuje przyjemności czytania, a schemat nie obciąża powieści i nie rzuca się w oczy. Bohaterowie mają niezwykłe moce, które chwaliłam już podczas recenzji pierwszego tomu. Pomysł autorki to wyjątkowo kreatywna idea - Sandry tka sieci, Daja kieruje kowalstwem, obróbką metali, Tris to wiedźma pogodowa, zaś Briar posiada moc ziemi, głównie roślin. 

Powoli też zacierają się warstwy społeczne, przez które niektórym po nocach śnią się koszmary. W świątyni odnajdują spokój, lecz proces leczenia ich ran i duszy jest powolny, na co pisarka zwraca uwagę. Nie ma tutaj nagłych wybuchów czułości czy przywiązania, od czasu trzęsienia adepci zbliżyli się do siebie nadal zachowując odpowiedni dystans, chociaż zawsze gotowi są w stanąć w obronie jednego z nich. Takie psychiczne podejście zasługuje na pochwałę, bo to czas leczy rany, nie da się od razu wymazać całego zła z przeszłości.

Jeśli historia utrzyma się na tym poziomie, bądź strzeli w górę to nie będzie to zdziwieniem, ponieważ "Krąg magii" już drugi raz udowadnia, że jest ciekawym i wartym sięgnięcia czytadłem. Lekka, przyjemna w odbiorze i wciągająca. Zachęcam młodzież, jak i dorosłych, którzy lubią czasem powrócić do takich książek.

Książkę otrzymałam do recenzji od Wydawnictwa Initium. Serdecznie dziękuję!

Recenzja tomu pierwszego.

Wydawnictwo: Initium; język oryginału: angielski; str. 320; ocena ogólna: 4,5/6; ocena wciągnięcia: 5/6

7 skomentuj:

  1. Widzę, że mamy baaardzo podobne odczucia! :) Jestem bardzo ciekawa pozostałych dwóch tomów.

    Coraz bardziej myślę, że to bardzo dobra książka dla młodego czytelnika. Dzieci z ranami psychicznymi, z ciężką przeszłością dostają szansę - przy pomocy dorosłych mogą docenić i rozwijać swój talent, znaleźć przyjaźń i spokojny dom. Wręcz się prosi o podarowanie tego cyklu dziecku z jakimiś problemami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się dużo dobrego naczytałam o tej serii, ale nie miałam okazji przeczytać. Mam nadzieję, że się jakaś okazja trafi w najbliższej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Twojej recenzji wynika, że po serię warto sięgnąć. Chyba się skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, ciekawe ^^ Tylko ta okładka taka kiczowata ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Specjalnie szukać nie będę, bo na razie mam co czytać. Ale jeśli trafię na jakąś wyprzedaż lub promocję, to może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Napewno przeczytam, ale zacznę od tomu pierwszego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że seria trzyma wysoki poziom. Jakiś czas temu zamierzałam sięgnąć po Księgę Sadry, ale jakoś zapomniałam... Czas się zmobilizować ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.