sobota, 9 października 2010

wydawnictwo: Otwarte
język oryginału: francuski
stron: 349
ocena ogólna: 6/6
ocena wciągnięcia: 4,5/6

Czego mogłam spodziewać się po książce historycznej? Na pewno nie tego, że tak barwnie opisze tło historyczne, że zbuduje historie, którą nie tylko niecnie mnie zauroczy, ale zbudzi we mnie podziw, obrzydzenie i miłość, jeszcze większą do czasów średniowiecznych.

Książka opowiada, snuje (jak to woli) historie z ostatnich chwil władcy Francji Filipa  IV Pięknego. Jest to król zimny w obejściu, za to miłosierny w swoich planach. Wnosi do państwa tyle samo zła co i dobra.  Jako przykładny król troszczy się o swoich poddanych. Ciekawostką, jaką można ujrzeć w działaniach króla, jest nadanie mieszczaństwu królewskich praw. Inną sprawą są doradcy, którzy odgrywali bardzo dużą rolę w podjętych decyzjach. Zwracam tu uwagę na wartości, jakie niosą doradcy, jakim zaufaniem musiał darzyć ich król. Ile zależne było od dobrej (lub złej) woli takiego pomocnika króla. Wystarczyła jedna mała intryga, aby położyć kres nie tylko władcy, ale także państwu.

Powieść podzielona na trzy części, mniej więcej równie ciekawe. Przewija się przez nie schemat templariuszy i cudzołóstwa, dokonanego w rodzinie królewskiej. I tu znów różnica między czasami. Jaką wtedy poniosły karę księżniczki (nie tylko, każdy osoba, która zdradziła ponosiła wysokie konsekwencje), a jak teraz zniknęły wartości moralne w takich czynach.

Warto zwrócić uwagę na sytuację w państwie francuskim oraz w Anglii, gdzie koronę sprawowała córka Filipa  Pięknego Izabela. Nie panuje bieda ani ubóstwo, szerzy się zasięg i wpływy Lombardów(bankowców). Dopiero w ostatnim roku rządzenia Filipa IV następuję deficyt. Sposób, w jaki król decydował o podatkach, jest godny pochwały. Chociaż z góry planowano jedną osobę, która w pierwszej kolejności poprze postulat państwa i tak monarcha konsultował się z urzędnikami. Zniesiono niewolnictwo. Przeniesiono z Rzymu siedzibę papieską, aby król miał blisko siebie władzę kościoła. Starano się ograniczyć władzę kościoła w państwie. Być może to małe kroki w porównaniu z osiągnięciami XXIw. Lecz w końcu nie od razu Rzym zbudowano, prawda. Jak dla mnie to ogromne krok w drodze do lepszej jakości życia. Która mówiąc szczerze, w średniowiecznych czasach nie była najlepsza.

Jednym z śmiesznych aspektów tej książki są imiona, które mylą się okrutnie. Najczęściej spotykane to:  Filip, Ludwik, Izabela, Edward, Blanka. Były takie sytuacje, że w jednym drzewie genologicznym występowały nawet po cztery osoby o takim samym imieniu! Aż dziw mnie bierze, że nie mylono się nie tylko w opowieściach, ale także w dokonaniach, zasługach czy okropnych czynów.

Postacią ważną wzmianki jest sam król, Filip IV Piękny. Jest to władca dostojny, niewymuszony, urodzony do władania królestwem. Często mający refleksje o sposobie rządzenia, dobry w sercu. Mało wiem o średniowiecznej Francji, tym bardziej o jego władcach. Jednak ten król zdobył moje uznanie zniesieniem niewolnictwa. Był odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
"Na próżno jest najpiękniejszym człowiekiem na ziemi, umie bowiem tylko patrzeć na ludzi bez słowa. Nie jest człowiekiem, ani zwierzęciem, jest jak posąg." (...) "Nic go nie ugnie, to Król z Żelaza."
Podsumowując: "Król z żelaza" to prześwietna, oddająca realia XIV wieku powieść, którą warto mieść w swoim księgozbiorze. Nie szukajcie tu sensacyjnego wątku, znajdziecie za to intrygi, knowania i zdrady, jakie w owych czasach były na początku dziennym. Tak dużo i tak nie wiele zmieniło się do tamtego czasu.

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Otwarte.

0 skomentuj:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.