niedziela, 4 września 2011

Slumdog to pierwsza książka, którą w całości przeczytałam po angielsku, a także pierwsza książka od dawna nie do recenzji.

Kiedy pada dźwięk zwycięzcy w studiu nikt nie wierzy, że to naprawdę. Ktoś taki nie mógł zgarnąć głównej wygranej, pierwszej w historii teleturnieju. Chłopak bez wykształcenia, który pewnie nigdy nie przeczytał książki - tak pewnie myśli 3/4 widowni, a nawet sam prowadzący. Jednak okazuje się, że młodzieniec zna odpowiedź na każde pytanie zadane przez prowadzącego. Skąd? Pewnie oszukiwał...


Ram Mohammad Thomas nie oszukiwał. Przypadek sprawił, że dostał takie pytania, na które, dzięki swojemu życiu, znał odpowiedź. Każde pytanie to inna historia. Od dzieciństwa do dorosłości.

W pierwszej kolejności zobaczyłam film, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy z istnienia książki. Żałuję tego niezmiernie, bowiem w filmie zmienili dużo. Bardzo dużo. Oczywiście reżyser dokonał własnej interpretacji i przekazał Slumdog'a obiegając od rzeczywistości w książce. Sama książka poruszyła mnie bardzo. Myślę, że urok tej powieści tkwi w prostym języku i niezwykłej historii. Historia ukazuje problemy biedoty w Indiach, pokazuje, że w niektórych miejscach dzieci muszą zadbać o siebie same, nie każdego spotykają luksusy w życiu, a tym bardziej jak nieprzewidywalny jest los.

Znalezione na deviantarcie, by Green Whimsy
To jedna z piękniejszych historii, jakie czytałam w tym roku. Inteligenty młody chłopak, skazany na niewdzięczność losu, walczy o swoje szczęście. Ironią okaże się fakt, że los poddał go tak ciężkiej próbie, zarazem chroniąc na każdym zakręcie. Obdarzony niezwykłą pamięcią, inteligencją i sprytem chłopak doceni bardziej to co miał, niż nie jeden z nas. Autor nie zrobił z tego mdłej historii o biednym chłopcu. Nie. Stworzył  historię o chłopcu, który walczy, stara się wykorzystać to co ma, to co go otacza.

Gorąco polecam tę książkę. Swarup napisał piękną powieść o (nie)zwykłym życiu młodego hindusa. Prostym, przystępnym, lecz bardzo czarującym językiem autor oczarowuje czytelnika. Książkę czyta się błyskawicznie z co raz to większym zainteresowaniem. Mi czytało się świetnie, a angielska wersja sprawiła, że czytało się jeszcze lepiej.

Wydawnictwo: Macmillan; język oryginału: angielski; str.112; ocena ogólna: 5,5/6; ocena wciągnięcia: 6/6

7 skomentuj:

  1. Jeszcze nie czytałam, ale zamierzam :)
    Książek w języku angielskim jakoś boję się czytać, bo obawiam się, że ich nie zrozumiem, ale może poczytam jakąś książkę dla nastolatek, żeby na starcie było łatwiej i przekonam się do czytania w oryginale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie bym sięgnęła po tę książkę, bo film mam na dvd i oglądałam go już z jakieś pięć razy przynajmniej :) Uwielbiam wracać do tej romantycznej historii... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę przeczytałam na początku ubiegłego roku. Miałam już za sobą film Boyle'a (swoją drogą polecam jego "127 godzin") oraz fascynację muzyką Rahmana (jak ja się cieszyłam z Oscara za "Jai ho"). Potem przyszła pora na książkę i z miejsca film stracił cały swój urok (poza muzyką). Doceniłam przede wszystkim osobliwą konstrukcję narracyjną jak i samą historię. Z pewnością jeszcze do niej wrócę, ale nie kupię egzemplarza z filmową okładką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciąż jakoś uciekam od angielskich wersji książek - nie wiem właściwie dlaczego, lecz pewnie z powodu konieczności grzebania w opasłych słownikach, gdy jakiegoś słówka nie rozumiem. Ale ostatnio podjęłam decyzję o zmierzeniu się z oryginalną wersją książek Jane Austen. Mam o tyle łatwiej, że są w wersji elektronicznej, a mój czytnik posiada słownik angielski Oxfordu. Sprawia to, iż już nie mogę się doczekać :)

    Slumdoga oglądałam kilkakrotnie na różnym ekranie i muszę przyznać, że film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Byłam nim wprost zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Zaczytana, "Slumdog" jest bardzo prosta. Praktycznie zawiera tylko 3 czasy, teraźniejszość, trochę przyszłości oraz przede wszystkim przeszłość. Jest bardzo łatwa w zrozumieniu i szybko się ją czyta. Nawet nie zauważałam, że to angielski :)

    @Domi, w książce jest trochę inaczej, ale nie będę zdradzać szczegółów.

    @Agna, cóż, ja nie miałam wyboru co do wersji, ponieważ książka jest pożyczona. Dla mnie film był naprawdę piękny, lecz kiedy dowiedziałam się o tak istotnych przerobieniach... stracił swój urok.
    Co do "127 godzin", oglądałam. Przyznaje, na początku nie wiedziałam za bardzo, co można pokazać przez te tytułowe 127 godzin, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że reżyser rewelacyjnie pokazuje ludzkie emocje - od śmiechu, po płacz, zrezygnowanie, halucynację, depresję. Naprawdę warty obejrzenia film.

    @Claudette, podczas czytania tej książki na szczęście nie musiałam sięgać po słownik. Poszczególne słówka były wytłumaczone na końcu (oczywiście po angielsku), a jeśli ich nie było to brał kontekst i z tego dochodziłam, co oznaczają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwierzysz, że ja nie miałam nigdy w ręku tej książki? I filmu też nie widziałam? Mimo, że był na niego taki straszny bum, ja jakoś omijałam go szerokim łukiem... Ech, przydałoby się chociaż film obejrzeć... Szczególnie, że dostał Oscary.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obejrzałam film i teraz ostrzę sobie zęby na książkę. Nie ma to jak szukanie różnic i podobieństw;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.