sobota, 30 kwietnia 2011


Jestem człowiekiem młodym, lubię poszukiwać sensu otaczających mnie rzeczy, odnajdywać własne spojrzenie na znane sprawy, nie znoszę szufladkowania spraw czy ludzi. Reżyser przedstawienia także pragnął odszukania czegoś nowego w "Panu Tadeuszu". Przyznaję, to co oczywiste nie zawsze widoczne jest na pierwszy rzut oka.

Wszyscy znamy Pana Tadeusza. Naszą epopeję narodową, w której nasz wieszcz Adam opisuje wspaniałym trzynastozgłoskowcem piękno naszej ojczyzny. To prawda. Ale można też przeczytać Pana Tadeusza inaczej, odrzucić okrągłe zdania z lekcji polskiego i wnikliwiej przyjrzeć się jego treści i sensom. Wtedy zapisany w nim obraz Polski wyda się nam zupełnie inny. Mickiewicz przedstawia nasz kraj jako pole bitwy, miejsce permanentnego konfliktu, w którym spierają się wszyscy i o wszystko. Opisuje patologie polskości. Otwiera pole do debaty, do krytycznej dyskusji o narodzie. Za romansowo-sensacyjną fabułą i urzekającymi opisami przyrody kryje się ostry i bardzo celnie naszkicowany portret nas samych, toczących wojnę o Polskę. [źródło strona teatru]

Nie wiem, czy mogło być coś bardziej zachęcającego niż obietnica pokazania drugiej strony "Pana Tadeusza". Dzieło to jest znane nam wszystkim, każdy uczeń choć raz w życiu musiał je przeczytać. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że sam, bez pomocy interpretacji i analizy, niewiele z tego rozumiał. Co innego, jeśli przełożyć zacne dzieło na współczesny język, także współczesne problemy. Okazuje się, że epopeja żyje własnym życiem, zachowania ludzi się nie zmieniają, kłótliwy charakter polaków nie uległ zmianie, a tekst sprzed  dwustu lat może nieść aktualne przesłanie i refleksję.

Na tą właśnie refleksję liczyłam, na ukazanie problematycznej rzeczywistości w starym dziele. Nie przeliczyłam się, toć ciemniej jest zawsze pod latarnią! Wystarczy tylko spojrzeć na spór o zamek, czyż nie kojarzy się to z sporem o władzę ówczesnej Polski? Reżyser ukazując swoją interpretacje skrócił utwór zaledwie do kilku kwestii, wykorzystał tylko to, co możemy analizować w współczesności. Jednocześnie rozbudował postać Zosi, która próbując walczyć o swoją niezależność, używa swoich wdzięków, aby wyrwać się spod władzy Sędziego. Ciekawie ukazuje to projekcja uwięzienia dziewczyny w domku dla lalek. Zamiana niewinnej, ubranej w prostą, białą sukienkę w kobietę, emanującą wdziękami poprzez ubranie złotej cekinowej sukienki to kolejny z ciekawych zamysłów przedstawienia. Zmianom ulegają stroje, najciekawiej księdza Robaka, ucharakteryzowanego jedynie czarną farbą na wzór kaptura kata, z czarnymi spodniami bardziej przypominającymi ubiór harleyowca. Całemu przedstawieniowi towarzyszy projekcja z grą słów wypowiadanych przez postacie. Niemniej współczesności ulega scenografia - asfaltowa droga, na poboczu słupy telefoniczne, budynek z napisem "Zajazd". Widz od razu dostaje uderzenie całą interpretacją, jedyne co musi to zbierać własne refleksje, rozmyślać nad tym co widzi.

Przedstawienie przygotowane jest dla ludzi, którzy chcą szukać. Zupełnie nie zgadzam się z słowami, które padły podczas Dyskusyjnego Klubu Teatralnego, że młody człowiek, to może szukać lub zbytniej ingerencji w "Pana Tadeusza". Sądzę, że wreszcie spojrzałam inaczej na ten utwór, nie tylko jak na obowiązkową lekturę. Ludzie są stworzeniami z natury ciekawskimi, dążącymi do odpowiedzi. Należałoby przełamać konwenanse, przecież "Pan Tadeusz" nie musiał być od razu tak wielkim dziełem, za jaki uznawany jest teraz. Warto pamiętać o tym, żeby szukać, słuchać punktu widzenia innych i ciągle zastanawiać się nad własnym spojrzeniem czy przypadkiem nie mamy ograniczonego punktu widzenia.

Zdecydowanie polecam najnowsze przedstawienie Teatru Wybrzeże, zachęcam do zmierzenia się z taką interpretacją, wysnucia własnych wniosków, innego spojrzenia na sprawę.

Spektakl mogłam obejrzeć dzięki współpracy z Radiem VILO w mojej szkole.

_____________________________________
Kolejny Dyskusyjny Klub Teatralny odbędzie się 16 maja o godz. 21 na Scenie Malarni, spotkanie będzie dotyczyło przedstawienia "Solness" (premiera 14 maja).

1 skomentuj:

  1. Naprawdę sądzisz, że dzisiejszy młody człowiek bez pomocy interpretacji i analizy szkolnej nie zrozumie "Pana Tadeusza"? Kurczę, to straszliwie smutna konstatacja...

    Zawsze miałam wrażenie, że właśnie "Pan Tadeusz" jest przez młodzież odbierany w miarę intuicyjnie, a szkolne analizy tylko zabijają własne przemyślenia. Pamiętam, że w liceum sporo o nim dyskutowaliśmy, a przecież nie było to jakoś strasznie dawno temu. Może i rzeczywiście sporo się od tego czasu zmieniło.

    Ale ja jednak, mimo Twojej recenzji, nadal będę bronić integralności "Pana Tadeusza" i nadal będę szczerze nie znosić (żeby nie powiedzieć dobitniej) wszelkich unowocześnień w takich przedstawieniach teatralnych... No nic na to nie poradzę, ale wydaje mi się, że wystarczy kilka słów pomocy, żeby młody człowiek sam dostrzegł lapidarność mickiewiczowskiego opisu dotyczącego planowania działań zbrojnych ("Ja z synowcem na przedzie i jakoś to będzie") albo niesamowite podobieństwo fabuły "Pana Tadeusza" do "Zemsty" Fredry.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.