piątek, 6 stycznia 2012

Książki Mari Jungstedt to nie tylko świetne kryminały, ale też ciekawe powieści obyczajowe zmyślnie poprzeplatane intrygą kryminalną. Które zresztą dobrze się czyta.

Po raz kolejny na Gotlandii ktoś pada ofiarą morderstwa. Ofiara to Egon Wallin, właściciel galerii. W pewnym momencie śledztwo utyka w martwym punkcie, a czas leci. Morderca pozostaje na wolności, jedynym tropem jest obraz szwedzkiego malarza Nilsa Dardela pod wdzięczną nazwą "Umierający dandys". Niestety tylko kolejna zbrodnia posuwa śledztwo dalej.

Przy recenzowaniu poprzednich części, szczególnie trzeciej, zwracałam uwagę, że autorka polepsza swój styl. Tym razem niestety to trochę słabnie, być może to taka tendencja autorki, że jedna książka jest lepsza, druga gorsza. Pomijając ten fakt "Umierający dandys" to ciekawa książka, której czytanie sprawiło mi dużą przyjemność. Intryga kryminalna zaskakuje na koniec, akcja, choć nieśpieszna, nie nuży, wciąga i intryguje do samego końca. Oprócz pasma zbrodni ponownie spotykamy poboczne postacie. Najwięcej miejsca poświecono tym razem Emmie i Johanowi. Co zaskakujące wreszcie dowiadujemy się odrobinę o Karin, wiernej przyjaciółce Andreasa.

"Umierający dandys" Nils Dardel
Samo wplecenie sztuki to nie tak mroczny wątek jak "We własnym gronie", lecz autorka znów pokazuje coś nowego, wplątuje swoją wiedzę i dobrze jej to wychodzi. Lektura to łatwa, przyjemna i zapełniająca czas zastanawiającą intrygą i nowymi poszlakami. Seria z Andreasem Knutasem to seria, gdzie morderca nie wyskakuje zza rogu krzycząc "To ja! Złapcie mnie!", pości nie trwa kilku godzin, a dowody muszą poczekać trochę czasu na przebadanie. Samo śledztwo to żmudna praca poszukiwania wszędzie i nigdzie. Każde powiązanie trzeba sprawdzić, a samo rozwiązanie przychodzi zawsze z ostatnimi stronami.

Osobiście cieszę się, że na półce czekają na mnie kolejne tomy, pokładam nadzieję, że następnym tom będzie jeszcze lepszy. Jedyny minus, jaki mogę wskazać w tym momencie to fakt nie zachowania kolejności przez wydawnictwo. Ostrzegam, że "Upadły anioł to szósta część, a nie czwarta, tak jak wydało wydawnictwo. Polecam, bo wato rozpocząć przygodą z tą szwedzką pisarką.


Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Bellona. Serdecznie dziekuję!

Wydawnictwo: Bellona; język oryginału: szwedzki; str. 392; ocena ogólna: 4,5/6; ocena wciągnięcia: 5/6

2 skomentuj:

  1. Łe, wydawanie tomów nie po kolei to dla mnie jakiś głupi zabieg... Albo po kolei albo kurczę wcale ;) No chyba, że autor po 2 latach postanowi np. dopisać jakąś historię, która miała miejsce wcześniej niż następna część, to wtedy to rozumiem jak najbardziej!

    Zabiorę się za to, jak mi się Larsson spodoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede mną jeszcze daleka droga, ale na pewno sięgnę po tę powieść. Najpierw tom pierwszy...

    Ale zgadzam się, że takie achronologiczne wydawanie serii jest dość dziwne

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.