Jedynym filmem, jaki recenzowałam na tym blogu (po przenosinach) były "Wyznania gejszy". Trzeba więc zrozumieć postać rzeczy, jak bardzo zachwyciłam się tamtym i tym filmem, skoro "The help" to druga recenzja filmowa w historii tego bloga.
Lata 60 XX wieku, Missisipi. Skeeter wraca z Nowego Jorku, gdzie studiowała i marzy o pracy, do rodzinnego domu, aby zdobyć doświadczenie. Jako początkująca pisarka dostaje prace w miejscowej gazecie. W wyniku zbiegu okoliczności wpada na pomysł napisania książki z punktu widzenia czarnych - służących w domach białych. Bez praw, poniżani i nigdy nie pytani o zgodę czarnoskórzy mają szansę na pokazanie własnej perspektywy. Między Skeeter a Aibileen oraz Minny stopniowo wiążę się przyjaźń, a "The Help" stanie się małą rewolucją.
Ten film łamie schematy, które niestety nadal obecne są pośród ludzi. To przykre, że ludzie potrafią być tak okrutni i uprzedzeni do innych. Szczególnie na tle rasowym. Przykre jest to, że dzieje się to na porządku dziennym i przeważnie jednostki buntują się przeciwko takiemu szufladkowaniu ludzi. Film oparty na bestsellerowej powieści przyprawił mnie o wiele łez, i tych wzruszenia, i tych ze śmiechu. Brawurowa adaptacja zawładnęła moim sercem. Genialnie odegrane postacie, nietuzinkowa historia i zapięta na ostatnio guzik sceneria. Ten film to nie tylko walka ze stereotypami, ale także świetna podróż w sześćdziesiąte lata w Ameryce. W końcu, co kraj to obyczaj, a tu widać jaka była moda, jak mentalność i jakie zwyczaje. Oczywiście nie zmienia się typowa babska wredność ani też baby, które muszą rządzić innymi i mieć swoje kółko adoracji.
"The Help" jest filmem, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Udowadnia, że prosta historia chwyta za serce, nie nudzi i potrafi być lepsza od wielu filmowych hiciorów. Na wzmiankę zasługują aktorki, których role przypadły mi najbardziej do gustu, a jest to: Octavia Spencer grająca Minny Jackson, za wyszczekane odzywki, niezwykłą osobowość , Jessica Chastain grająca Celię Foote, za tą szczebiotliwość oraz pokazanie, że kolor skóry to nie choroba, a że czarni to ludzie jak każdy, mający uczucia, pragnienia i marzenia. I przyznam, że podobała mi się nawet Emma Stone, bo nie sądziłam, że takiego filmu jak "Łatwa dziewczyna" będzie potrafiła wyzbyć się dawnych uprzedzeń do niej.
Największym dowodem, że ten film budzi emocje są tak skrajne opinie. Osobiście gorąco go polecam, bo zrobił na mnie duże wrażenie i zdecydowanie zgadzam się z nominacją do Oscara.
Zwiastun bardzo zachęcający. Poza tym dobrze, że powstają filmy mówiące o rasizmie, bo mimo, że żyjemy w XXI wieku to wielu ludzi dalej nie potrafi się pozbyć uprzedzeń do osób o innym kolorze skóry. Osobiście uważam, że kolor skóry nie ma wpływu na wartość człowieka i bardzo drażni mnie, gdy ktoś uważa inne rasy za gorsze.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Szczególnie denerwujące jest to, że niektórzy ludzie uznają wyższość nad innymi nie tylko na tle rasowym. Nie wiem, skąd w ludziach takie przeświadczenia.
UsuńBardzo spodobał mi się ten film i zrobił na mnie niemałe wrażenie. Też najbardziej polubiłam Minnie i Celię. I cóż, teraz na słowa "tarta czekoladowa" już chyba zawsze będę reagować podejrzliwie. ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że chętnie spróbowałabym takiej tarty? Wyglądała naprawdę smakowicie. Tylko bez żadnych niespodzianek.
UsuńOstatnio zastanawiałam się nad nim, ale zrezygnowałam, widzę, że to był błąd. Także koniecznie to nadrobię!
OdpowiedzUsuńW takim razie oczekuję Twoich wrażeń
UsuńUwielbiam ten film, byłam mocno zawiedziona, kiedy się skończył. Niesamowicie zgrana ekipa aktorska zasługuje na same laury. Sama myśl, że to działo się jakieś 50 lat temu nie przestaje zadziwiać. Pozostaje mi jeszcze wersja książkowa, mam nadzieję, że biblioteka się wreszcie zaopatrzy.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zadowolona jestem z nominacji do Oscara dla Jessicy Chastain. Jej bohaterka wcale nie jest łatwa do zagrania, bo łatwo przeszarżować i udziwnić. Po seansie powiedziałam sobie, że jak jej za Celię nie nominują to się obrażę. Widać słuchają mnie czasem.
Ja chyba kupię własny egzemplarz, może jest jakoś teraz w promocji. Zajrzę do matrasa
UsuńA widzisz! To może przewidzisz, który film zdobędzie Oscara?
ja jeszcze nie miałam przyjemności zobaczyć tego filmu,ale mam to w najbliższych planach, gdyż słyszałam o nim mnóstwo dobrego ;-]
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też nadrabiam filmowe zaległości, także powodzenia!
UsuńA mnie ociupinę zawiódł, ale to dlatego, że książka była pierwsza - film jest w stosunku do książki sporo okrojony...
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie ten minus, kiedy podczas czytania wyobrażamy sobie postacie, a film tego nie odzwierciedla lub też kiedy najpierw oglądamy, a potem czytamy.
UsuńMuszę nadrobić obejrzenie tego filmu, chociaż najpierw czeka na mnie książka na półce.
OdpowiedzUsuńFarciaro, ja będę musiała kupić swój egzemplarz.
UsuńJak ja ryczałam na The Help... ;) Bardzo mi się podobał ten film, ale książki już chyba nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o filmie ani o książce. Ale muszę to nadrobić, skoro tak wiele osób wysoko ceni ten tytuł
OdpowiedzUsuń