środa, 1 lutego 2012

Każdy człowiek niesie swoje brzemię, każdy ma swoją historię. A że czasami niektórzy dostają się na szczyt i mają coś więcej do powiedzenia, to chętnie sięgamy po ich autobiografie. Po rozliczenie życia w trasie, porażek, błędów, ciężkich początków i mordęgi, którą trzeba odbyć, aby być najlepszym. Bo bycie najlepszym w czymś nie oznacza, że jesteśmy najlepsi w ogóle. Agassi udowadnia, że swój szczyt przypłacił wieloma błędami i nikt nie jest idealny.

Urodzony w 1970, Amerykanin pochodzenia ormiańskiego, jest ostatnią nadzieją ojca na numer jeden w tenisowym świecie. Jako czwarte dziecko w rodzinie Andre od najmłodszych lat codziennie trenuje tenisa na tyłach domu. Ćwiczenia ponad siły to dopiero początek jego udręki z tenisem. Wysłany do Akademii Nicka Bolletteriego buntuje się i rzuca szkołę. Kiedy zaczyna karierę zawodową w końcu spotyka na swojej drodze ludzi, którzy zostaną z nim do końca kariery, będą go wspierać i wznosić na szczyt tenisowej kariery.

Wygrywając w 1999 French Open zostaje pierwszym tenisistą, który zdobył Złotego Szlema, czyli wszystkie cztery tytuły wielkoszlemowe (Wimbledon, US Open, Australian Open i French Open), do tego zdobywając w  1996 złoty medal olimpijski. Po nieudanym małżeństwie z Brook Shields odnajduje swoją drugą połówkę Stefanie Graf i ma z nią dwójkę dzieci. W 2006 kończy swoją karierę na ostatnich zawodach US Open.


Autobiografia jest brutalnie szczera, pewnie dlatego, że całe życie Agassi cenił sobie prywatność, nikt go też nie uczył rozmowy z mediami, a tym bardziej nie chciał tłumaczyć się ludziom, którzy uważali, że go znają. Oprócz rozliczenia się z przeszłością, podsumowaniem swojego życia Andre rozlicza się również z ludźmi, których spotkał na swojej drodze. Nie szczędzi słów pochwał, jak i krytyki. Docenia każdą osobę, która tworzyła jego zespół i z czułością wspomina najlepsze chwile z Bradem, Gilem, Perry i Phillem. Opowiada o miłości do drugiej żony i szczęściu, jakie dają mu jego dzieci.

Historia to chwile upadku, chwile sławy, ale przede wszystkim nadzieja młodego chłopca, że ten znienawidzony tenis kiedyś okaże się sposobem na życie. Bo jednak Agassi darzył tenis dwoistym uczuciem - pełnym nienawiści za dzieciństwo, młodość i konieczność bunt, przy okazji kochając go, bo to jedyny sposób na jego przyszłość. Żeby docenić swoje zwycięstwo trzeba jeszcze tego chcieć, więc kiedy zostaje numerem jeden wcale go to nie cieszy. Dopiero po podsumowaniu swojego życia i stworzeniu swojej szkoły dla dzieci z problemami czuje, że dzięki tenisowi osiągnął coś ważnego w życiu.

Brawurowa autobiografia, którą czytała z zapartym tchem. Polecam każdemu, bo może zmusić do refleksji nad własnym życiem, zainteresować tenisem, a przede wszystkim pomoże poznać taką legendę jak Agassi. Życzę wam również, żebyście na swojej drodze spotkali takiego człowieka jak Gil. Każdy powienien mieć w swoim życiu takiego Gila. A czemu, to dopowiecie się po przeczytaniu.

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Bukowy Las. Serdecznie dziękuję!

Wydawnictwo: Bukowy Las; język oryginału: angielski; str. 456; ocena ogólna: 5/6; ocena wciągnięcia: 6/6

4 skomentuj:

  1. Książka raczej nie dla mnie, nie przepadam za autobiografiami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Floss, także nie moje klimaty.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie się zgadzam na youtube można znaleźć o wiele lepsze parodie, które są przede wszystkim śmieszne a nie żałosne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.