Wygrywając w 1999 French Open zostaje pierwszym tenisistą, który zdobył Złotego Szlema, czyli wszystkie cztery tytuły wielkoszlemowe (Wimbledon, US Open, Australian Open i French Open), do tego zdobywając w 1996 złoty medal olimpijski. Po nieudanym małżeństwie z Brook Shields odnajduje swoją drugą połówkę Stefanie Graf i ma z nią dwójkę dzieci. W 2006 kończy swoją karierę na ostatnich zawodach US Open.
Autobiografia jest brutalnie szczera, pewnie dlatego, że całe życie Agassi cenił sobie prywatność, nikt go też nie uczył rozmowy z mediami, a tym bardziej nie chciał tłumaczyć się ludziom, którzy uważali, że go znają. Oprócz rozliczenia się z przeszłością, podsumowaniem swojego życia Andre rozlicza się również z ludźmi, których spotkał na swojej drodze. Nie szczędzi słów pochwał, jak i krytyki. Docenia każdą osobę, która tworzyła jego zespół i z czułością wspomina najlepsze chwile z Bradem, Gilem, Perry i Phillem. Opowiada o miłości do drugiej żony i szczęściu, jakie dają mu jego dzieci.
Historia to chwile upadku, chwile sławy, ale przede wszystkim nadzieja młodego chłopca, że ten znienawidzony tenis kiedyś okaże się sposobem na życie. Bo jednak Agassi darzył tenis dwoistym uczuciem - pełnym nienawiści za dzieciństwo, młodość i konieczność bunt, przy okazji kochając go, bo to jedyny sposób na jego przyszłość. Żeby docenić swoje zwycięstwo trzeba jeszcze tego chcieć, więc kiedy zostaje numerem jeden wcale go to nie cieszy. Dopiero po podsumowaniu swojego życia i stworzeniu swojej szkoły dla dzieci z problemami czuje, że dzięki tenisowi osiągnął coś ważnego w życiu.
Brawurowa autobiografia, którą czytała z zapartym tchem. Polecam każdemu, bo może zmusić do refleksji nad własnym życiem, zainteresować tenisem, a przede wszystkim pomoże poznać taką legendę jak Agassi. Życzę wam również, żebyście na swojej drodze spotkali takiego człowieka jak Gil. Każdy powienien mieć w swoim życiu takiego Gila. A czemu, to dopowiecie się po przeczytaniu.
Wydawnictwo: Bukowy Las; język oryginału: angielski; str. 456; ocena ogólna: 5/6; ocena wciągnięcia: 6/6
Książka raczej nie dla mnie, nie przepadam za autobiografiami.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo wciąga i świetnie się ją czyta.
UsuńZgadzam się z Floss, także nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Zdecydowanie się zgadzam na youtube można znaleźć o wiele lepsze parodie, które są przede wszystkim śmieszne a nie żałosne
OdpowiedzUsuń