Kiedy czytałam pierwszy tom, wiedziałam, że autorka ma potencjał, ale brakuje jej jeszcze trochę do dobrego kryminału. Następnie sięgnęłam po trzecią część i byłam mile zaskoczona poprawą jakości stylu i samej fabuły. Teraz mogłam się przekonać czy ten przeskok był przypadkowy, czy autorka z tomu na tom będzie pisała co raz lepiej.
Drugi tom przygód Andreasa Knutasa, brutalne zabójstwo na Gotlandii. Zamordowano byłego fotografa, nałogowego alkoholika Henriego Dahlstroma. Parę dni wcześniej wygrywa on kwintę na wyścigach konnych, zgarniając jako jedyny dużą pulę.
Morderstwo zbiega się z zaginięciem 14-letniej Fanny Janson, pomocnicy w stadninie, gdzie odbywały się wyścigi konne. Motyw wygranej to oczywista opcja, lecz czy aby na pewno?
Podobnie jak w pierwszym tomie historia biegnie wielotorowo, momentami możemy poznać zaginionych/zamordowanych, poznajemy także bliżej Knutasa oraz jego rodzinę, a także obserwujemy wątek miłosny pomiędzy dziennikarzem Johanem i nauczycielką Emmą. Te małe wypełniacze czasu, które troszkę irytowały mnie w pierwszym tomie, teraz zyskały nowe światło i dobrze odgrywają swoją rolę. Nie tylko interesujemy się rozwiązaniem zagadki, ale także trudnymi decyzjami drugoplanowych bohaterów.
Historia biegnie powoli, pisarka serwuje kryminał z typowymi przesłuchaniami, oczekiwaniami na wyniki oraz czasem, jaki jest potrzeby na rozwiązanie zagadki. Nie ma tutaj błyskawicznego rozwiązania sprawy, chociaż każda kończy się rozwiązaniem zagadki. Szkoda, że całe napięcie wciśnięto na sam koniec książki, owszem rośnie ono powoli z strony na stronę, ale tempo jest tak znikome, że trudno je zauważyć. Natomiast pod koniec następuję "wybuch bomby" i tempo zostaje od razu zwiększone do maksimum. Jungstedt zyskałaby zdecydowanie więc, gdyby wprowadziła akcję trochę szybciej i poświęciła jej więcej czasu.
Powieść czyta się bardzo przyjemnie, widać, że zmiana w stylu następuje z tomu na tom, każdy jest lepszy od poprzedniego. Pisarka ma wiele pomysłów, potrafi to przedstawić i zainteresować czytelnika. Sama intryga jest dobrze skonstruowana, chociaż tym razem domyśliłam się winnego. Osobiście czuję się zmotywowana do czytania kolejnych części, a także mogę polecić książki Mari Jungstedt, bo dobrze się je czyta.
Wydawnictwo: Bellona; język oryginału: szwedzki; str. 368; ocena ogólna: 4,5/6; ocena wciągnięcia: 5/6
Tom III - "We własnym gronie"
Morderstwo zbiega się z zaginięciem 14-letniej Fanny Janson, pomocnicy w stadninie, gdzie odbywały się wyścigi konne. Motyw wygranej to oczywista opcja, lecz czy aby na pewno?
Podobnie jak w pierwszym tomie historia biegnie wielotorowo, momentami możemy poznać zaginionych/zamordowanych, poznajemy także bliżej Knutasa oraz jego rodzinę, a także obserwujemy wątek miłosny pomiędzy dziennikarzem Johanem i nauczycielką Emmą. Te małe wypełniacze czasu, które troszkę irytowały mnie w pierwszym tomie, teraz zyskały nowe światło i dobrze odgrywają swoją rolę. Nie tylko interesujemy się rozwiązaniem zagadki, ale także trudnymi decyzjami drugoplanowych bohaterów.
Historia biegnie powoli, pisarka serwuje kryminał z typowymi przesłuchaniami, oczekiwaniami na wyniki oraz czasem, jaki jest potrzeby na rozwiązanie zagadki. Nie ma tutaj błyskawicznego rozwiązania sprawy, chociaż każda kończy się rozwiązaniem zagadki. Szkoda, że całe napięcie wciśnięto na sam koniec książki, owszem rośnie ono powoli z strony na stronę, ale tempo jest tak znikome, że trudno je zauważyć. Natomiast pod koniec następuję "wybuch bomby" i tempo zostaje od razu zwiększone do maksimum. Jungstedt zyskałaby zdecydowanie więc, gdyby wprowadziła akcję trochę szybciej i poświęciła jej więcej czasu.
Powieść czyta się bardzo przyjemnie, widać, że zmiana w stylu następuje z tomu na tom, każdy jest lepszy od poprzedniego. Pisarka ma wiele pomysłów, potrafi to przedstawić i zainteresować czytelnika. Sama intryga jest dobrze skonstruowana, chociaż tym razem domyśliłam się winnego. Osobiście czuję się zmotywowana do czytania kolejnych części, a także mogę polecić książki Mari Jungstedt, bo dobrze się je czyta.
Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Bellona. Serdecznie dziękuję.
Wydawnictwo: Bellona; język oryginału: szwedzki; str. 368; ocena ogólna: 4,5/6; ocena wciągnięcia: 5/6
Tom III - "We własnym gronie"
Już od dawna obiecuję sobie zapoznać się z twórczością Mari Jundstedt ;)
OdpowiedzUsuńJak możesz to napisz kiedy wyślesz "Anioła" ;)
Mnie cała seria Jungstedt podoba się niezmiernie. Na razie przeczytałam trzy pierwsze tomy i przyznam, że zachowanie kolejności jest naprawdę ważne - bo jak sama zauważyłaś z każda kolejna książka tej autorki jest dużo lepsza.
OdpowiedzUsuńPo "We własnym gronie" zastanawiam się, czy faktycznie "Umierający dandys" (niestety wydawnictwo zaburzyło kolejność, a właśnie ten najnowszy tom cyklu jest czwartym) będzie znowu przeskakiwał o parę oczek w górę. Mam nadzieję, że tak :)
Pozdrawiam i bardzo cieszę się, że wróciłaś do pisania bloga :)
mam już trzy tomy za sobą :) ten podobał mi się z nich najbardziej. zgadzam się, że poziom autorki rośnie, dlatego wypatruję kolejnych tomów :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze tej serii nie czytałam, ale mam w planach. Teraz widzę na blogach przewagę kryminałów. I aż mi głupio, że ja najpierw jak zwykle wybieram fantastykę, inne książki czekają, a ja się duszę w tym samym sosie ;)
OdpowiedzUsuńSeria tej autorki wydaje się szalenie interesująca i trafiająca w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńMam autorkę na liście "do przeczytania":)
OdpowiedzUsuń