wtorek, 17 lipca 2012

Wydawnictwo: Poradnia K
Język oryginału: polski
Stron: 264
Ocena ogólna: 4/6
Ocena wciągnięcia: 5/6
Czasem dajemy skusić się na coś, czego racjonalny wybór budzi nasze powątpiewanie. Czasem nasze wizualne spojrzenie podrzuci do mózgu informacje, że koniecznie coś chcesz, ale kiedy oglądasz rzecz ponownie pojawia się pytanie - dlaczego wlaśnie tego pożądasz. Dość dziwnym trafem taki mało racjonalny wybór padł na "Jadę sobie" i bajeczną okładkę książki. Dopiero po chwili krótkich oględzin potwierdziłam sama przed sobą, że to książka z tematyki, którą lubię i że z czystym sumieniem mogę zabrać zachwyt i książkę w zaciszne miejsce i oddać się lekturze.

Zdziwienie. Inaczej tego nazwać nie umiem. "Przewodnik dla kobiet" to nieadekwatna nazwa, lepiej pasowałoby "Przewodnik dla samotnie podróżujących kobiet", ale to dość długi podtytuł. Nie mniej jednak Marzena Filipczak udała się do tej Azji sama. Jako podróżująca samotnie kobieta była wystawiona na wiele niebezpieczeństw i prób oszustwa. Jak odnaleźć się w zupełnie innym kraju i na zupełnie innym kontynencie? Jak widać nie trudno, bo pani Marzena wyjechała na sześć miesięcy, zwiedziła Indie, Malezję, Tajlandię, Kambodżę i Wietnam i wróciła w jednym kawałku. Czyli dla chcącego nic trudnego.

"Jadę sobie" jest książką z humorem, samo "jadę sobie" jest ogromną satyrą środków podróży w Azji. W szczególności, jeśli chodzi o Indie, np. czekasz na autobus. Nie ma go od godziny. Nie martw się, przyjedzie za dwie, może za trzy godziny, ale przyjedzie. Psuje się po drodze? I co z tego? Wyboista droga, co z tego? Przecież tak cudownie jest integrować się przez naście godzin z indyjską cywilizacją. I nikt nie narzeka, nikt się nie denerwuje, bo po co denerwować się przez rzeczy, na które nie mamy wpływu. Humor występuję tu bardzo często, lubię taką nutkę ironii, czasem sarkazmu, ale wszystko zachowane w dobrym guście.

Autorka książki pokazuje, że samotna kobieta, pomimo zdziwienia wszystkich ludzi, może podróżować po Azji sama, na dodatek może sobie świetnie radzić. Sama książka jest ciekawa, jest podzielona na dwie części - pierwsza to zapisy z bloga autorki, druga to krótkie porady dla podróżujących. "Jadę sobie" czyta się wyjątkowo szybko, być może powoduje to fakt, że każda książka podróżnicza jest ciekawa, a może fakt, że dziennikarka potrafiła zaczarować swoją codzienność, potrafiła pokazać magię odwiedzanych miejsc, ale też codziennosć, udręki i bolączki turysty. Bo kiedy jedziesz na tak długo ważne jest, aby oszczędnie podróżować, żeby nie dać się nabrać, okraść i oszukać. A przede wszystkim trzeba pamiętać, żeby nie zabierać w dalszą podróż lokatorów poprzedniego hotelu :-).

7 skomentuj:

  1. Bardzo lubię takie książki, więc nie omieszkam się z nią zapoznać :D Samej mi marzy się wiele wojaży, tylko odwagi trochę brak. Może jednak kiedyś się przełamię :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie, gdzie aktualnie trwa też konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, od dawna miałam ją na celowniku ale jakos w pędzie czytania całkiem o niej zapomniałam, chociaz kupiłam ją nawet koleżance na urodziny... dobrze, że trafiłam na ten post;) dzieki za przypomnienie

    OdpowiedzUsuń
  3. już sama okładka przyciąga mnie do tej książki, tematyka też wydaje się ciekawa, osobiście raczej nie wybrałabym się w taką samotną podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęciłaś mnie do tej książki. Poddaję się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli będę miała taką okazję to sięgnę po tę książkę. Wydaje się idealna na wakacje. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. brzmi ciekawie :)
    choć to nie moje klimaty, to być może i bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi zachęcająco, na pewno po nią sięgnę. ; )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.