wtorek, 18 stycznia 2011

Aby być przeczytaną książką u mnie w domu należy być albo do recenzji (czyli od wydawnictwa), albo z biblioteki. Czasem zdarzy się też, że uda się upolować lekturę pasującą do wyzwania. Wtedy los uśmiecha się do danej powieści, ściąga ją z półki i czaruje moją osobę. I muszę przyznać, że ciężkie jest życie moich książek, bo ciągle przybywa coś nowego, co wypycha kupione przeze mnie powieści na plan boczny. Całe szczęście "Kolacja z zabójcą" idealnie pasuje do wyzwania "Rosji w literaturze". Gdyby nie ten fakt, ta dobra powieść musiałaby jeszcze długo czekać na swoją kolej, a kto wie, czy wtedy na pewno spodobała mi się tak jak teraz?

Literacki debiut Pani Marininy opowiada o zabójstwie Iriny Fiłatowej, znanej i cenionej kryminolog z Instytutu Badawczo-Naukowego MSW (Ministerstwa  Spraw Wewnętrznych). Zabójstwo wyglądało bardzo profesjonalnie na przypadek. Nie rozpoczęto by śledztwa, gdyby nie przypadek i Dima Zacharow, czekający pod jej mieszkaniem na pieniądze. Sprawą zajmie się moskiewska milicja, w tym Wiktor Aleksiejewicz Gordiejew, zwany "Pączkiem" i jego zespół.

Zabójca kalkulował dobrze. Tylko że zbieg okoliczności okazał się dla niego niepomyślny.

Kryminał to z krwi i kości, bardzo zgrabnie prowadzony, z pomyślunkiem i precyzją. Mimo tego nie spodziewajmy się wielkiego bum na koniec powieści, gdzie morderca nagle się odnajdzie. Sami możemy domyślić się zarówno Wykonawcy jak i Zleceniodawcy. Wszystko za sprawą niezwykle inteligentnej i błyskotliwej major Anastazji Kamieńskiej, która w Urzędzie Śledczym, jako analityk, pomaga rozwiązywać najbardziej zawikłane historie. Nie martwcie się jednak, autorka specjalnie poprowadziła tak akcję. Znamy mordercę i jego zleceniodawcę i co z tego? Potrzebujemy jeszcze dowodów, żeby ich usadzić. Ta powieść właśnie pokazuje, że wszystko trzeba robić etapowo. Nie da się rach-ciach zamknąć sprawy, a już tym bardziej w skorumpowanej Moskwie, gdzie każdemu patrzy się na ręce, co by nie wpychał nosa nie w swoje sprawy. I to podobało mi się najbardziej, brak jakieś widowiska, bez zbędnego szumu rozwiązywanie zagadek, z pomyślunkiem i tajemnicami do rozwikłania, bez jakieś CSI.

Oprócz bardzo ciekawego wątku kryminalnego autorka rozwija poboczne tory, co nie utrudnia i nie spowalnia czytania, a trochę ujawnia życia osobistego bohaterów. Żałuję, że rysy psychologiczne postaci są tak mało rozwinięte, lecz czego ja wymagam? Toć to śledztwo jest tu najważniejsze. Pisarka bardzo skrupulatnie do tego podeszła i dobrze jej to wyszło. Podobało mi się również to, jak narysowała postacie, tak kontrastowo. Weźmy na przykład Anastazję Kamieńską, jest niebywale mądra, większość zasług i rozwiązanych spraw to jej rozwiązania dzięki zmysłowi analitycznemu i bystrości. Mimo takiego umysłu jest strasznie zakompleksiona, lubi być szarą myszką, nosić wygodne ubrania i nie przejmować się wyglądem. Wydaje się, że ktoś tak uzdolniony powinien być naprawdę pewny siebie, a tu, jak w życiu, okazuje się, że dana osoba jest bardzo zakompleksiona i ma duże oczekiwania w stosunku co do siebie.

Zdecydowanie polecam debiut tej autorki, sama sięgnę z przyjemnością po innej jej powieści. Jej kryminał odbiega od amerykańskich realiów, co wcale nie oznacza, że jest gorszy. Jak już wspominałam historia prowadzona jest z rozmysłem i nie nudzi. To naprawdę dobra książka.

Książka czytana w ramach wyzwania "Rosja w literaturze"

Wydawnictwo: W.A.B.; język oryginału: rosyjski; str. 272; ocena ogólna: 5/6; ocena wciągnięcia: 5/6;

13 skomentuj:

  1. Chodzi za mną od dawna ta książka, a nawet była u mnie w domu...ajjj...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolejką książek do czytania mam identycznie!
    Najpierw te do recenzji. A zważywszy ich ilość - cała reszta nie doczeka się czytania w najbliższej pięciolatce.
    Więc nie pozyczam ostatnio w ogóle.

    A tak poważnie - jak się córka zgodzi, to opiszę, jak ostatnio trafiła do mnie książka z biblioteki - przypomniało mi się pod wpływem Twojej notki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kalio, to czekam niecierpliwie na opowieść. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety nie polubiłam na tyle kryminałów, by bez zawahania wybrać pierwszą lepszą książkę z tego gatunku. A na to raczej się nie zdecyduję, w kwestii kryminałów ufam na razie tylko Christie i Cobenowi. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się właśnie zabieram za Marininę. ;) Wypożyczyłam "Śmierć i trochę miłości".

    OdpowiedzUsuń
  6. Na kryminał musi nadejść człowieka chęć, żeby go przeczytał ;) Mnie na razie nie nachodzi, chociaż z jakieś dwa lata temu pochłaniałam je w ilości wręcz hurtowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam ją parę miesięcy temu - znakomita powieść, lubię naprawdę dobre kryminały.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kryminały, ale nie wiem sama dlaczego do Marininy mnie nie ciągnie i niezbyt mam ochotę spróbować, ciekawe dlaczego? Może dlatego, że obawiam się, że wsiąknę w kolejny cykl? A takich "otwartych" do czytania mam yyyy... kilkanaście? Kilkadziesiąt? :/

    A co do kolejek czytelniczych, to mam podobnie :D Ale dopóki mam tyle czasu, ile mam teraz to mam też dodatkowy system. Teraz to głównie recenzyjne czytam, jednak jak już je trochę "ukrócę", to wracam do systemu czyli: 1 do recenzji, 1 pożyczona/biblioteczna na zmianę z 1 własną i 1 z akcji Kolejkowo (a jeżeli jakimś cudem nie mam aktualnie nic lub nic pilnego, to w to miejsce idzie coś a/ co ma krótki termin czytania lub b/ moja). Ufff... :D Skomplikowany system niezmiernie, bo np. jeszcze w stosunku do moich mam podsystem ;) Raz zakupiona niedawno, raz czekająca wieki na półce ;)

    Rozpisałam się ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Marininę. Mam w domu wszystkie części z Anastazją, są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Marininę. Mam jej wszystkie książki! To jest dla mnie kryminal co się zowie z fantastyczną i mądrą babką w roli głównej. A przede wszystkim Rosja u niej świetnie opisana. Nie lubie Cobena, Marinina wygrywa

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli chodzi o Cobena też jestem na nie.
    Marininy przeczytałąm (chyba) wszystko co ukazało się po Polsku, ale zaczyna mi się przejadać, wszystkie książki na jedno kopyto. Moim nowym odkryciem jest za to Małyszewa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się, że nie tylko mi ta autorka przypadła do gustu. To utwierdza mnie w przekonaniu, aby sięgnąć po dalsze jej powieści.

    Dziękuję za wszystkie komentarze! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.