Gdybym wcześniej zdawała sobie sprawę jak ta książka się zakończy czy jak autor pociągnie fabułę nie zajmowałabym się takimi błahostkami jak własny egzemplarz. Bo trzeba wiedzieć, że okładka i wydanie przyciąga uwagę. I, nie wiedzieć czemu, ubzdurałam sobie, że chcę własny egzemplarz. Całe szczęście biblioteka mnie w tym ubyła pożyczając swój i ratując moją skromną, przysłowiową kieszeń.
Minnesota - to tu dzieją się wszystkie makabryczne wydarzenia opisywanie przez autora. Pewnego upalnego lata nawiedzonego przez tornado zostaje zamordowana młoda kobieta. To wydarzenie stanie się przełomem w biegu historii, który pamiętać będzie wiele osób, szczególnie rodziny zamordowanych kobiet. Otóż to, w mieście zaczyna grasować seryjny morderca, nazwany później Kalendarzowym Potworem, zabijający podczas zjawisk atmosferycznych w każdą porę roku.
Taką skróconą wersję mogłabym zostawić. Nie wiele odbiega od tylniej okładki, nie zniechęci zainteresowanych przeczytaniem, a przede wszystkim zmąci w głowie wszystkim równie mocno, co mi. Musicie czytelnicy wiedzieć, że tej książce do thrillera daleko, jeszcze bardziej do kryminału. Skłaniałabym się raczej do reportażu, ciekawego, lecz rozczarowującego reportażu. Pisarz stworzył wielowątkową fabułę, której poszczególne wątki interesowały mnie bardziej niż sam fakt morderstw. Oprócz mozolnej gonitwy za poszukiwanym znajdziemy wątek wojny, miłości, zaślepienia, systemów sprawiedliwości w USA, trochę życia z studia telewizyjnego czy przystępne i bardzo ciekawe informacje o meteorologi. To właśnie pogoda, uznawana przez nas za nudny temat, jeśli tutaj tak interesująca. Ten wątek skupił moją uwagę na tej książce i żałuję, że tak mało poświęcono mu uwagi. Pogoda, chociaż tego nie zauważamy, trzyma nas w ryzach. Każdy musi wiedzieć jak ma się jutro ubrać, czy jego plany wypalą, czy będzie dopisywać dobra pogoda. Wykorzystanie tematu, wydającego się tak trywialnym, z życia codziennego jest bardzo dużym plusem tej powieści. Thayer wykorzystując swoją wiedzę uczy i nas w bardzo łatwy i przystępny sposób. Jak się okazuje meteorologia nie jest nauką łatwą. Przestanę narzekać na prognozy pogody, które się nie sprawdzają, bo teraz w końcu wiem, jak ciężkie jest to zadanie.
Jak już wspomniałam autor porusza wiele wątków w swojej książce. Te wysuwające się na plan główny sprawy przyćmiły sprawy morderstw i jego wykonawcy. Pomimo tego braku poboczne wątki zbudowane są z wyjątkową dokładnością i gracją, którą czyta się bardzo przyjemnie.
Zacznę od dwóch postaci, czyli Andrei Labore, piękności z telewizji Sky High, oraz Rick'a Bleanblossom'a, redaktora zatrudnionego w tej stacji, poparzonego na wojnie. Wielokrotnie powtarzam sobie i wielu osobom, aby doceniły to co mają i przestały oglądać się na piękne osoby. Istnieje przeświadczenie, że piękni zawsze mają z górki. Owszem, telewizja, gazety, internet propagują młodych, pięknych i z świetną figurą ludzi, którzy są ikonami naszego społeczeństwa. Wiele osób chce być taki/taka. Nie zastanawiamy się nad tym, jak wiele zgryźliwości i chamstwa mogą słyszeć takie osoby, jak wiele ich nienawidzi tylko za to, jak wyglądają. Nie skupia się nad tym pod jaką presją żyją ci ludzie, jak każda zmarszczka wytyka jest w gazetach, jak kończąc 30-40 lat żegnają się z karierą zastąpienie przez młodych. To już gdzieś umyka tym wszystkim, którzy pragną tacy być.
Na studiach pewien kolega zażartował kiedyś po pijanemu, że gdyby ściągnąć jej spodnie, można by zobaczyć gładkie plastikowe krocze. (...) Codziennie walczyła z tą niesprawiedliwością.
Siedem lat po wybuchu wojny Kongres zmienił zasady poboru do wojska. Zlikwidowano odroczenia dla studentów i wprowadzono system losowy, a prezydent Nixon przekonywał w swoich przemówieniach, że będzie on bardziej sprawiedliwy. Urzędnik w biurze rekrutacji wyciągał ze szklanego klosza karteczki z datami urodzin i w ten sposób decydował o losie młodych Amerykanów.
Rozstrzyganie o życiu i śmierci stanowiło podniosły i bolesny temat.
Wydawnictwo: Replika; język oryginału: angielski; str. 468; ocena ogólna: 4/6; ocena wciągnięcia: 4,5/6;
Kurczę, też miałam ją w planach. Dzięki za opinię... Chyba jednak odłożę jej czytanie ma bliżej nieokreśloną przyszłość. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa pewno intrygująca ;) Jak skończę mój stosik to poszukam po bibliotekach, czy nie mają przypadkiem tej książki ;)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka bardzo zauroczyła:)
OdpowiedzUsuńJa mam ją w swojej kolejce. Stoi na półce, więc na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńFajna okładka, ale sama książka jakoś mnie nie przekonuje. Dobra recenzja! Serio, serio:)
OdpowiedzUsuńWitam
Przyznam szczerze że dla mnie zupełnie odstraszającym jest tytuł tej książki. Możliwe, że po angielsku brzmi to lepiej, ale "pogodynek" jak dla mnie masakra hahaha. 
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Kasandro, pamiętaj! Twoje wrażenia mogą znaczenie odbiegać od moich.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnostki, Beatrix, życzę udanej lektury!
Kalio, wiem, czytałam Twoją opinię. To nią kierowałam się przy wyborze. ;)
Pablo, nie każdego interesuje to samo, na szczęście. Dziękuję bardzo!
Kocie w butach, jest taka fajna grupa "Kara więzienia dla tych, co tłumaczą tytuł na polski" ;))
A tak na serio, to ten tytuł to aż tak strasznie nie brzmi, bywały gorsze.
Ej, dla mnie King się może mylić! ; > A tak na serio - brałam udział w losowaniu "Srebra" i "Pogodynka". Udało mi się wygrać "Srebro" i nawet nie wiesz, jak odetchnęłam z ulgą. Widać - nie myliłam się ;)
OdpowiedzUsuńNyx, będę czekać na recenzję!

OdpowiedzUsuńNa razie trzymam kciuki za pomyślną maturę.