Na tej samej ziemi, obok siebie, ramię w ramię, żyją ludzie i Inderlanderowie, żyjący głównie w Zapadlisku, lecz przemieszczający się w tych samych miejscach co ludzie. U Inderlanderów nie ma podziału na nacje, wygląd czy budowę, każdy ma swoje prawa, brak jakiejkolwiek hierarchii. Na ich ujawnienie wpłynęła Zmiana, wywołana czystką pośród ludzi przez wirusa. Od tego momentu homo sapiens zdają sobie sprawę z istnienia łaków, wampirów, elfów, czarowników i czarownic, a także czarów, uroków i amuletów. Ich obawy nie zmieniają się od czasów Zmiany, jak również brak wiedzy na temat tej nacji. Autorce stworzenie takiego miejsca akcji, gdzie kilka cywilizacji żyje obok siebie, wyszło na dobre i nie znużyło czytelnika. Bohaterowie fantastycznie odgrywają tutaj kluczową rolę, lecz muszą nie tylko korzystać z magii, ale też sporo myśleć, planować, a przede wszystkim zaufać sobie.
W przeżyciu oraz w wykonaniu planu ratującego ją przed wyrokiem pomagają czarownicy wampirka - Ivy oraz pixy - Jenks. W tej dość niekomfortowej sytuacji Rachel musi im zaufać. Całe życie ojciec uczył ją, aby nie ufała nikomu. Nabycia zaufania nie pomaga fakt, że współlokatorka, Ivy, jest wampirzycą, co jeszcze bardziej przeraża główną bohaterkę. Czarownica musi nauczyć się pokładać wiarę w inne osoby, w to, co robią, a także zaufać na tyle, by pomagali jej w planie.
Styl i forma książki jest bardzo przystępna, ale nie banalna. Język nie spada do poziomu typu Zmierzch, nie sięga także wysublimowanych słówek. Pisarka tworzy historie opowiedzianą bardzo przyzwoicie i w zrozumiały sposób. Czasem brakuje mi jej wyjaśnień czy odniesień (choćby w dolnym indeksie) do historii jej świata. Czytelnik musi sam radzić sobie z ogarnięciem całej przedstawionej rzeczywistości i dojść do własnych wniosków.
Powieść Kim Harrsion polecam z czystym sercem każdemu kto lubi fantasty (tu: urban fantasty), ma ochotę na trochę napięcia i akcji oraz zgrabnie napisaną książkę.
Wydawnictwo: Mag 2009;str. 608; język oryginału: angielski; ocena ogólna: 5,5/6; ocena wciągnięcia: 6/6
Sam tytuł jest dość intrygujący, jednak okładka mnie odrzuca. Ale mawiają "nie oceniaj książki po okładce", więc tego się trzymam.
OdpowiedzUsuńJa kończę tę książkę i powiem Ci, że mam bardzo podobne wrażenia do Twoich - świetna książka
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytam, bo to zdecydowanie powieść dla mnie - zagorzałego fana fantastyki ; )
OdpowiedzUsuńPierwsza mi się średnio podobała, ale druga już była ok
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam wielką ochotę na tę książkę. Potem mi przeszło, ponieważ nasłuchałam się, że nie jest wcale taka dobra. Teraz jestem w kropce ;)
OdpowiedzUsuńJedyne fantasty jakie czytałam to seria trylogii pani Canavan, której niestety zmuszona byłam zaprzestać na "Wielkim Mistrzu". Nie wiem czemu odpycha mnie świat fikcji, ale wolę bardziej oparte na realiach życiowych książki.
OdpowiedzUsuńSam opis książki nie powiem - interesujący, aczkolwiek nie przypadł mi motyw "ucieczki", bo jest on w co drugiej książce. Musiałabym ją przeczytać, aby napisać coś więcej prócz reakcji i wywartym wrażeniu po przeczytaniu Twojej recenzji. ;)
Uwielbiam tę serię
. Uwielbiam też Ivy. No, uwielbiam. Po prostu xDDD.
OdpowiedzUsuń