Z Polską prozą jest u mnie tak, że zamiast czytać ją tonami, cenić i chwalić, to ja sięgam sporadycznie, tylko w określonych gatunkach i na tym moja przygoda się kończy. A może się jednak pewnego dnia okazać, że i dobre czytadełko znaleźć można pośród polskich powieści.
Izabela to młoda warszawianka, niedługo dobiegająca trzydziestki dziennikarka, która ubiega się o awans idąc z konkursy z młodą i frywolną stażystką Martą, której zasady fair play są obce. Pewnego dnia współlokatorka oznajmia, że wyjeżdża w poszukiwaniu lepszego życia, a babcia informuję, że jakiś gburowaty dziedzic wykupił ich pałacyk przy "Alei bzów" i zamierza z niego zrobić hotel. Całe życie staje młodej kobiecie na głowie do momentu, gdy poznaje Monikę, sąsiadkę z tego samego piętra i jej chorą córeczkę Oliwię. W pewnym momencie bohaterka uświadamia sobie, że na świecie są inne, ważniejsze problemy od jej własnych.
Powieść to typowo kobieca, chociaż nie twierdzę, że jest naszpikowana rozczulającymi opisami, "achami i ochami" na dziesięć stron, a 3/4 powieści to rozważania bohaterki "być albo nie być". Co to to nie! Ta cała kobiecość schodzi na plan poboczny w obliczu problemów i bolączek, z jakimi ludzie muszę się borykać. W sumie to najbardziej mi się podobało - zatrzymanie się bohaterki w pewnym momencie życia i przewartościowanie tego, czym sobie głowę zaprząta. Zupełnie inaczej człowiek funkcjonuje, kiedy cały jego świat nie składa się wyłącznie z niego, ale jeszcze kilku innych osób i ich zmartwień.
To co działa jeszcze na korzyść historii to fakt, że sama akcja jest taka realna - na co dzień słyszymy podobne sytuacje czy to nasi przyjaciele odkrywają sens swojego istnienia. Wszystko to sprawia, że powieść staje się bliższa czytelnikowi a zarazem bardziej interesująca. Bo nie oszukujmy się - każdy lubi szczęśliwe zakończenia. Więc z strony na stronę tylko czeka na wyjaśnienie pogmatwanej sytuacji i zniknięcie tych parszywych osób. Jak i w życiu tak się nie da, ale i tak czyta się fajnie!
Generalnie podobało mi się, wciągnęłam się i mam nadzieję, że to nietypowe niewyjaśnienie pod koniec zwiastuje jakiś ciąg dalszy, bo to dobry kawałek prozy jest.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami.
Wydawnictwo: Prozami; str. 310; język oryginału: polski; ocena ogólna: 4/6; ocena wciągnięcia: 5/6
Ja za to zaczęłam doceniać polską prozę, tak naprawdę doceniać i chwalić i mam wrażenie, że coraz częściej po nią sięgam :).
OdpowiedzUsuńCo do samej książki zaś to prędko pewnie po nią nie sięgnę, ale za każdym razem gdy widzę gdzieś nową recenzję to popadam w zachwyty nad okładką :)
Właśnie okładka tak wielu ludzi do niej zachęca. To trzeba przyznać - udało im się. :)
OdpowiedzUsuńJa też muszę zacząć doceniać, bo aż wstyd.
Ja się do polskich autorów przekonałam rok temu, od kiedy zaczęłam czytać blogi i prawdziwe opinie o książkach... I po prostu zatęskniłam nagle za polskim językiem! A "Aleja Bzów" spodobała mi się, bo nie była zbyt przesłodzona. I też mam nadzieję na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam deszczowo.
Pozdrawiam również z deszczowego Gdańska! Cóż za psia pogoda! :(
OdpowiedzUsuńNo, w Lądynie też jakoś leje, cholera, akurat jak mam wolne. I ma lać jutro!
OdpowiedzUsuńW sumie, u mnie o dziwo nie pada, ale zimno jest i nie przyjemnie tak, bo ponuro i szaro. Dobrze, że leżę sobie pod ciepłą kołdrą, bo tak na dworze teraz być... Brr! :)
OdpowiedzUsuńJa pod kocykiem...
OdpowiedzUsuńJak wpadnie w ręce to przeczytam. Okładka od razu mi się spodobała, ale wolałam poczekać na konkretne recenzje.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo rzadko sięgam po polskie książki. Ostatnio wyjątkiem była "Cukiernia pod Amorem" ;) Jednak raz na jakiś czas warto sięgnąć, choćby po czytadło i docenić tych naszych polskich pisarzy ;)
OdpowiedzUsuńMi też niestety rzadko zdarza się przeczytać książkę polskiego autora... Ale najwyższa pora to zmienić i myślę, że "Aleja Bzów" będzie jedną z tych, które przeczytam na początku, bo Twoja recenzja naprawdę mnie do niej przekonała :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze ta okładka - niesamowita jest :D
Widzę, że nie tylko ja z rzadka sięgam po polską literaturę. Chociaż trochę mniej mi wstyd. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również Wam ta książka przypadnie do gustu.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :D
Pięknie tu teraz w tych fioletach :)
OdpowiedzUsuńJa akurat polską literaturę staram się cenić. Lubię odkrywać nowe nazwiska i zagłębiać w historie tak bliskie rzeczywistości, w jakiej żyję.
Okładka zwraca uwagę. Sama historia raczej wygląda na taką 'jedną z wielu', ale to wcale mnie nie zniechęca :)
Mi też nowy wygląd bardzo się podoba, a co do książki to zachęcona twoją pozytywną opinią jak i piękną okładką napewno po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńOd niedawna zaczynam nadrabiać zaległości w znajomości najnowszej literatury polskiej. A naprawdę warto. Jest sporo autorek i autorów wydających dobrą literaturę. Uważam, że to ważne, by poznawać polskie powieści i mieć o nich własne zdanie.
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo mi się podoba, jest wyjątkowa. Książkę dzisiaj kupiłam i wprost nie mogę się doczekać bliższego spotkania z "Aleją bzów" i wyrobienia sobie własnego zdania. Tym bardziej, że to będzie moja pierwsza lektura tej autorki.
Do literatury polskiej też podchodzę jak przysłowiowy pies do jeża, ale na tą historię może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że wygląd przypadł do gustu. :)
OdpowiedzUsuń@Aneto, życzę Ci udanej lektury i czekam na Twoje wrażenia. :)