niedziela, 6 marca 2011

Odkąd moja mama zabrała mnie pierwszy raz do teatru już wiedziałam, że to będzie coś, gdzie często będę wracać. Lubię ten klimat, jaki panuje w teatrze. Ludzi, których tam spotykam, ukulturalnionych, zachowujących się odpowiednio, aktorów, którzy muszą grać dobrze w tym momencie - nie ma powtórek, wycięcia czy innych filmowych zabiegów. Aby zabawić widza wystarczy parę rekwizytów, skromna scenografia i aktorzy.

Mała firma informatyczna, a w niej szef, Ravn, wykorzystujący i manipulujący grupą swoich pracowników. Może sobie na to bezkarnie pozwolić, gdyż wmówił im, że wszystkiemu winny jest jego szef, który nakazuje mu tak bezlitosne postępowanie. Gdy jednak Ravn zechce sprzedać swoją firmę, będzie musiał zawezwać swego nieistniejącego szefa, by ten podpisał umowę. Ratunku dla siebie poszuka w teatrze.

Krzysztof Rekowski (reżyser) o spektaklu: Szef wszystkich szefów to opowieść o mechanizmach manipulacji w firmie, o ludziach, którzy oddali się bez reszty życiu zawodowemu i o tych rejonach ich osobowości, które powodują, że poddają się manipulacji, może wręcz jej pragną, wreszcie o potrzebie posiadania szefa. Bo być może pełnej odpowiedzialności i pełnej wolności nie jesteśmy w stanie udźwignąć i nawet szef potrzebuje szefa, choćby fikcyjnego. Ale także jest w tej historii pytanie o granice manipulacji. Czy właśnie wtedy, kiedy wydaje nam się, że potrafimy wykreować rzeczywistość według swojego planu, ta rzeczywistość nie wymyka nam się spod kontroli i być może sami ulegamy manipulacji innych, a może jest ktoś, kto ma nad nami władzę – reżyser spektaklu, albo Reżyser Świata?

Cóż mogę powiedzieć uśmiałam się jak norka, bo to przezabawna i odkrywająca prawdy ludzkie komedia, obok której nie powinno przechodzić się obojętnie. Zachwyciłam się prostotą przekazu i grą aktorską. Szczególne uznania kieruję do Cezarego Rybińskiego, który rewelacyjnie zagrał swoją postać i mam nadzieję, że załapię się na inne sztuki z nim w obsadzie. Podobała mi się rola Piotra Jankowskiego, razem z Szefem wszystkich szefów zrobili genialny duet. Przez cały spektakl podziwiałam ich talent do takiej gry jaką reprezentowali na scenie. Nie zapominam o pobocznych aktorach, bez których przedstawienie by się nie obyło, nie mniej jednak te dwie postacie wysuwają się na przód w moich pochwałach. Niestety nie przypadła mi zbytnio Marta Jankowska, mam nadzieję, że w innej roli polubię ją bardziej.

Czasem miałam wrażenie zbytniej pospolitości w ruchach czy kwestiach, takiej serialowej mimiki, lecz były to ułamki sekund, które wracały od razu do normalności. Chyba nie muszę nikogo do niej przekonywać, jeśli powiem, że wyjątkowo uszczęśliwiona wróciłam do domu, a następnego dnia opowiadałam o niej wszystkim. Myślę,że lepszej zachęty nie trzeba. Warto przekonać się na własnej jak dobra jest ta sztuka.

PS. Przepraszam za jakoś tej recenzji, ale to dopiero pierwsza opinia na temat spektaklu i jeszcze trudno mi zbierać myśli. Następnym razem, miejmy nadzieję, będzie lepiej.

2 skomentuj:

  1. Kocham teatr jednak do Teatru Wybrzeże mam za daleko , więc raczej z tym spektaklem się nie spotkam

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam teatr, staram się, aby każdego roku chociaż dwa, trzy razy jechać na jakieś przedstawienie - dla mnie to na razie cała wyprawa, ale warto.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.