sobota, 19 marca 2011

Dobrze, że są ludzie, którzy mają hopla w jakimś temacie, bo dzięki nim można się tyyyle dowiedzieć! W sprawach husarii kieruję wszystkich do Pana Sikory, który w swojej króciutkiej, ale treściwej książce zamieścił wszystko co warto wiedzieć o chlubie polskich wojsk.

Żeby zrozumieć dlaczego o husarii mówi się legendarna lub dlaczego napisałam "chluba polskiego wojska" trzeba co nieco się dowiedzieć na ten temat. Polska husaria istniała od 1500 do 1775 roku, gdzie dwa stulecia to był okres jej chwały, zwycięstw (jak również kilku porażek) dla wojsk polsko-litewski jak i czas, gdzie widok husarii budził poruszenie, podziw i lęk przed zbliżającym się przeciwnikiem. Później w szeregi wkradł się brak dyscypliny, czeladnicy husarzy grabili i zawłaszczali sobie dobra, ponieważ należny im żołd nie spływał w całości lub z bardzo dużym opóźnieniem. Dwa stulecia to ogromny i niespotykany wynik, nawet wojska rzymskie nie miały tak długie okresu powodzenia, co najwyżej 2 dekady.

Husaria nie miała sobie równych, potrafiła stłamsić i pokonać wojska nawet pięciokrotnie liczebniejsze od siebie, wiele bitew stoczonych z szwedami czy turkami to walki o nierównych liczebnościach wojsk. Bitwa pod Chocimiem - 600 husarzy, 10 000 turków (piętnastokrotnie liczniejsze wojsko tureckie), Bitwa pod Kircholmem trzykrotnie mniejsza armia rozbija w puch wojsko szwedzie, Bitwa pod Kłuszynem - husaria rozbija przeciwników siedmiokrotnie liczebniejszych. To tylko kilka przykładów, jak waleczna i skuteczna była husaria.

Husarz atakujący pikiniera. (rys. Dariusz Wielec)

Niebywała odwaga, dyscyplina, spryt, umiejętności i waleczność - to wszystko cechuje szlachcica, który stawał w obronie jako husarz. Już od najmłodszych lat był szkolony do różnego rodzaju walk z użyciem najróżniejszej broni, uczono go trzymania kopi (ok. 6m), dzięki której pikinierzy nie mogli zranić konia. Często walczyli bez zbroi, jedynie w tradycyjnym stroju, z kopią przy boku i białą bronią w zanadrzu. Byli niepokonani do momentu, aż przeciwnicy znaleźli sposób, aby ich zatrzymać. Nawet próby walki w nieotwartym polu nie dały takiego skutku jak ostrostawidła, które zatrzymywały husarię przed atakiem.

Husarz złożył się  kopią, wyciągając jej koniec z toku. Technika ta bardziej obciążała ramię husarza niż pokazana na następnym zdjęciu, ale miała też zaletę – drgania z konia nie przenosiły się w tak wielkim stopniu na kopię, jak przy technice prezentowanej poniżej. Kopią można było łatwiej i precyzyjniej celować. © Radosław Sikora [Klikając na zdjęcie przenosicie się do artykułu o tym, jak walczyła husaria.]

Kilka ciekawostek: towarzysz płacił za konie, za całe wyposażenie potrzebne w walce i do walki, nie państwo; skrzydła, tak powszechnie rozpoznawane, służyły głównie jako element strasząc nieprzyzwyczajone konie przeciwników, jak również nadawały poważniejszej i straszniejszej postury, przez co siały zamęt w szeregach przeciwników; wielu znanych dowódców chyliło czoła i opisywało w najznakomitszy i pełen podziwu sposób naszą polską husarię, np. "Husarskich chorągwi jako najwięcej mieć ich życzę, ponieważ i teraźniejsza, i dawniejsza pokazała to na oko eksperiencja [doświadczenie], że to jest robur militiae [siła wojska] (...) bo z nich i ozdoba, i obrona, a nade wszystko, że takiej milicji [siły zbrojnej] żaden inszy nad polski naród nie ma i mieć nie może [...]" to słowa samego Jana III Sobieskiego.

Wiele by pisać, teraz i ja mogłabym jakąś książkę wydać o husarii, bo dzięki Panu Sikorze wiem bardzo dużo i mam nadzieję, że wiedzę swoją nadal będę mogła poszerzać. To taki temat bez dna. Świetna książka, pięknie wydana, bogato zilustrowana, fascynująca, dużo opowiadająca, a krótka przy tym i niewymagająca żadnej wiedzy od czytelnika. Wszystko pięknie podane na tacy tylko czeka, aż znajdą się miłośnicy historii i tego okresu w dziejach polski.

Dla zainteresowanych polecam również stronę Fundacji Hussar, która promuje w Polsce i w Europie wiedzę o husarii.
________________________________________________________________________

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica.
Wydawnictwo: Erica Instytut Wydawniczy; język oryginału: polski; str. 96; ocena ogólna: 6/6; ocena wciągnięcia: 6/6

8 skomentuj:

  1. O, coś dla mnie. Jeśli ktoś jest w temacie i jeszcze potrafi o tym pisać to ja podnoszę rączkę do góry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzę żadnych powodów, aby odmówić tej książce. Rozejrzę się za nią wtedy, gdy mój aktualny, kilometrowy stos książek do przeczytania trochę się zmniejszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książeczka już czeka na mojej półce :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny, nie zawiedziecie się. To naprawdę ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za historią może nie szaleję, ale podaną w literackim sosie uważam za strawną. Recenzowaną książkę kiedyś zapewne przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie kiedyś przeczytam.
    Bardzo korzystna zmiana wystroju:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Husaria powiadasz? Moim zdaniem niezwykle interesujący temat obrał sobie za temat swojej książki autor. A już najbardziej w tej jednostce uwielbiam to, że walczyli przede wszystkim psychologicznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Dusia, tu są tylko informacje, ładnie przedstawione, ale to nie jest powieść.
    @Mirando, dziękuję bardzo!
    @Grześku, szczwane bestie z nich były i to trzeba przyznać. :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.