niedziela, 8 kwietnia 2012

W zeszłym roku zaczytywałam się w trylogii arturiańskiej tego autora i kiedy w lipcu zamykałam ostatnie strony trzeciego tomu czułam pustkę, że ci świetni bohaterowie odejdą. W tym roku rozpoczęłam kolejny cykl. Dzięki bogu będę się nim cieszyć przez pięć części!

Wyspy brytyjskie, IX wiek, czas największego najazdu Wikingów. Syn jednego z angielskich wielmożów, Uther, zostaje porwany w wieku 10 lat. Jako jedyny ocalały z pogromu całego rodu dorasta wśród szczęku mieczy, pod czułą opieką śmiertelnych wrogów. Na jego oczach upadają kolejne królestwa, dokonują się zdrady, przewroty i krwawe rzezie… Pewnego dnia będzie musiał podjąć decyzję, kim jest i któremu panu będzie służył.

Ponownie zmierzamy się z legendami i domysłami, które okalają jeden z najkrwawszych okresów w dziejach Anglii. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, że autor ponownie oddaje głos chłopakowi, który, od nieznaczącego nic, staje się wielkim wojownikiem. Tym samym zabiegiem Cornwell uzyskuje historię opowiadaną oczami młodzieńca, który nie koloryzuje, prawdziwych bohaterów wychwala, a nieudaczników gani.

W "Ostatnim królestwie" dochodzi nie tylko do zaatakowania przez Duńczyków ziem brytyjskich, to przede wszystkim walka z sumieniem, po której stronie stanąć - Anglików czy Duńczyków. Doskonałe tło, idealnie wypracowany powrót do danej epoki, charakterystyczne zwroty, obyczaje, krwawość, mord, dokładne opisy bitew i brutalnych zasad wojny. Codzienne życie, wierzenia, hierarchie społeczeństwa i oczywiście stracie pogan z chrześcijaństwem. Dzięki powieściom historycznym zauważamy jak wielki wpływ na politykę miała religia, jak duży wpływ na króla miał kościół i księża. W przeciwieństwie do pogan chrześcijanie czekali na cud od Boga, który na pewno ma ich w opiece. Widać tu mocny atak na chrześcijaństwo, Uhtred, jak na wojownika przystało, stroni od nauki pisania i czytania, jak również pogardza wszystkim katolickimi obrzędami. Dla niego lepszy jest styl życia Duńczyków, choć, co najśmieszniejsze, nadal błąka się między stronami i nie wiadomo, w której gra drużynie.

Do książek Cornwella pochodzę już z tak pozytywnym nastawieniem, że nic nie jest w stanie zepsuć mi radości czytania ani dobrych not dla książki. Ta bezkompromisowość i uwielbienia dla autora powoduje, że w każdej książce z przyjemnością znikam na wiele godzin, a czytanie daje mi niebywałą przyjemność. Z rozmachem stworzone tło ubarwiają ciekawe postacie, nie braknie dobrego humoru, filozoficznych rozmyślań (nie zdarza się to często, ale pozwala przybliżyć myślenie w tamtych czasach), do tego język, forma i sposób prowadzenia akcji - czasem wybiegając w przód, zawsze jednak trzymając się wspomnień - potęgują zauroczenie i zachwyt. Zachęcam każdego, bo naprawdę warto!

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica. Serdecznie dziękuję!

Wydawnictwo: Erica; język oryginału: angielski; str. 554; ocena ogólna: 6/6; ocena wciągnięcia: 6/6

3 skomentuj:

  1. Jak opisujesz tę książkę to nie można powstrzymać się od zachwytu nad intrygującą fabułą. Z pewnością będę chciał przeczytać powieść tego dobrze zapowiadającego się autora. Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaowiada się ciekawie, z przyjemnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.