wtorek, 24 kwietnia 2012

Z Somozą spotkałam się ostatni raz dwa lata temu, a nasze spotkanie skończyło się zakupieniem własnego egzemplarza. Zaczęła się gra, między obserwatorem a pisarzem. Niebezpiecznie zagłębiająca się w psychikę gra, z której ciężko było się wydostać. Po dwóch latach spotykam się z starym dobrym Somozą, który w wyjątkowy sposób manipuluje moją psychiką tak, że do końca nie wiem, co tak naprawdę mam o nim myśleć.

Na podstawie dzieł Szekspira stworzono oddział Przynęt, które wcielając się w poszczególne maski dopasowane do odpowiednich filii  potrafią zapanować nad żądzami człowieka. Główna bohatera Diana Blanco jest jedną z najlepszych przynęt, jakimi dysponuje madrycka policja. Trwa pościg za Widzem, ciężkim psychopatą. Czas ucieka, a sprawa jeszcze bardziej się komplikuje...

Z jednej strony, mogłabym powiedzieć, że w końcu dostałam thriller na jaki od dawna czekałam - pełen napięcia, akcji, brutalnych i okrutnych scen, ciekawej intrygi i zawrót akcji, tak, żebym do końca nie wiedziała, co się stanie. I dostałam to. Opakowane niesamowicie ciekawym pomysłem połączenia psychologii z sztukami Szekspira. I jeśli z początku podchodziłam nieufnie, tak już pod koniec byłam kompletnie zachwycona światem stworzonym przez autora. Jest jedno ale. Mianowicie przez większą część "Rozpoczęcia" miałam ochotę zrzucić książką o ścianę. Autor zapomniał, że to czytelnik jest na pierwszym miejscu i że powinien go choć trochę wprowadzić w stworzony przez siebie świat. Tymczasem w "Przynęcie" od samego początku zostajemy zbombardowani informacjami, o których nie mamy bladego pojęcia.

W tym miejscu właśnie mam mieszane uczucia, bo w pewnym momencie wciągnęłam się tak bardzo, że nie mogłam wytrzymać z napięcia, lecz ten wstęp pozostawił we mnie pewien niesmak. Mimo tego "Przynęta" stanowi niebanalną historię, w której ludzkie żądze mogą być źródłem zguby. Bo co by było, gdyby do każdego można było przypasować daną "filię", a przynęta mogłaby w kilka sekund zawładnąć naszym ciałem i umysłem, a nawet doprowadzić do obłędu? Inną sprawą jest tak ciekawe ujęcie sztuk Szekspira i pokazanie możliwej teorii i wniosków z jego sztuk. Zaciekawiło mnie to, czy tak naprawdę da się ćwiczyć te maski i uzyskać podobny efekt. 

"Przynęta" to godna polecenia książka. Wciągająca, nieco oporna z początku, lecz trzymająca w napięciu do ostatnich stron. Zgrabnie gubi czujność czytelnika i zaskakuje w punkcie kulminacyjnym.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Muza. Serdecznie dziękuję!

Wydawnictwo: Muza; język oryginału: hiszpański; str. 512; ocena ogólna: 4/6; ocena wciągnięcia: 4/6

4 skomentuj:

  1. Ja akurat nie przetrwałam do tej lepszej części. Prawie miesiąc męczyłam pół książki i w końcu odpuściłam, bo nie mogłam jej znieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony cieszę się, że dotrwałam do końca, bo zrobiło się ciekawie, ale te pierwszych 200 stron ciążyło mi niemiłosiernie, dlatego czytałam ją tak długo.

      Usuń
  2. Zaskakujące, ale czytając recenzję doświadczyłem przyjemności. Sądzę, że książka nie dorówna temu odczuciu. W takim razie dziękuję za tą chwilę refleksji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O_O A to dziwne ;) Mi się ciupkę ciągnęła gdzieś w środku chyba (albo też bliżej początku), a i tak strasznie mi przypadła do gustu i chyba nawet zapomniałam o tym początkowym "niedociągnięciu". Ale Somoza w porównaniu do Silvy czy Rubiny, to jest mistrz po prostu. Czytałam Silvę - koszmarek, czytam Rubinę - trochę mniejszy, ale nadal koszmarek...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.