Wydawnictwo: Muza
Język oryginału: francuski
Stron: 104
Ocena ogólna: 4/6
Ocena wciągnięcia: 5/6
Nothomb porusza dość istotny problem braku autorytetu w życiu dziecka. Pod postacią króciutkiej powiastki stara się ukazać istotę problemu oraz skutki. Z jednej strony ogromne brawa za tak brawurową próbę, bo trzeba zaznaczyć, że umieszczenie trudnych problemów w tak krótkiej historyjce wyszło jej naprawdę świetnie, jednakże pozostaje nierozwiane "ale", bo tak naprawdę powieść kończy się, kiedy właściwie coś zaczyna się dziać.
Bohaterem miotają różne emocje. Z jednej strony stracił dach nad głową, ma poczucie, że do nikogo nie przynależy, że matka nigdy go nie chciała, nie ma w życiu autorytetu. Nagle w życiu pojawia się ktoś taki jak Norman i daje mu poczucie bezpieczeństwa, traktuje jak syna, dzieli się domem, posiłkiem i umiejętnościami. Jednak Joe ma inne zamiary i zaczyna podążać ścieżką oszustwa i obłudy. Pisarka zręcznie pokazuje, że cierpią nie tylko dzieci, które są nieuznawane przez swoich rodziców, ale też rodzice, których nie uznają dzieci. Jest w tym ta ambiwalentność moich odczuć, bo problemy i zmagania trudne, nie łatwe w opowiedzeniu, historia też ciekawa, jednak dla mnie to trochę za mało. Oczekiwałam czegoś więcej.
"Zabić ojca" to dopiero początek moich spotkań z Amélie Nothomb, mam nadzieję, że umiejętności pisarskie, które zaprezentowała w tej powieści, odsłonią się lepiej w następnych lekturach. Ta książka dostarczy sprzecznych uczuć. Jest łatwa w odbiorze, błyskawicznie się ją czyta, ale pozostawia niedosyt. Dla mnie książka dobra, pozostająca w pamięci tak doskonała iluzja na pewno na wielu wyrze wrażenie.
Czytałam, a w zasadzie zaczęłam czytać "Kwas siarkowy" tej autorki, kupiłam tę książkę kilka lat temu i cały czas jestem w połowie (paranoja, bo ma ona tylko 144 strony). Chętnie jednak sięgnęłabym też po inną książkę tej pisarki.
OdpowiedzUsuńP.S. Widziałam na LC, że czytasz "Wejście w zbrodnię", jak Ci się podoba? Ja jestem urzeczona tą książką, fantastyczna powieść.
O "Kwasie siarkowym" chyba nie słyszałam. Za to "Wejść w zbrodnię" dopiero zaczynam. Mam nadzieję, że będzie lekko i przyjemnie, bo szczerze powiedziawszy "Marzenie celta" lekko mnie wymęczyło. Mimo, że książkę czytałam z przyjemnością to natłok tych okropności i niekończący się monolog dał mi się we znaki.
UsuńA Ty co teraz czytasz?
Ja się staram sięgać teraz po w miarę lekkie książki, bo po maturze nie zniosłabym niczego, nad czym musiałabym za dużo główkować. Muszę oczyścić umysł.

UsuńA teraz zabieram się za czytanie książki "Krew, pot i łzy" C. Mori. Czytałam, że to taka mieszanka horroru, kryminału i thrillera, więc może być mrocznie. Tym bardziej, że opowiada o Kościele katolickim parającym się czarną magią - brzmi nieźle.
P.S. Bardzo się cieszę, że wróciłaś na bloga! Ostatnio nawet wspominałam Cię w poście urodzinowym.
UsuńWidzę, że matura dała Tobie w kość zupełnie tak jak mi
Cieszę się, że etap licealny i maturalny mam za sobą. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że jestem wolna i mogę podążać własną drogą 
Aż trudno mi uwierzyć, że dla kogoś mogłam być inspiracją. Dziękuję 
UsuńFaktycznie książka zapowiada się ciekawie, aż przyjże jej się na LC.
PS. Specjalnie odszukałam Twoją notkę i aż mi się łezka w oku zakręciła. Naprawdę nie miałam pojęcia, że nasze rozmowy tyle dla Ciebie znaczyły. Cieszę się, że mogłam choć odrobinkę pomóc w tym, że teraz ma tak świetnego bloga
Ile ja się stresu najadłam! Było chyba gorzej, niż gdy zdawałam egzamin na prawo jazdy.

UsuńDodałaś mi odwagi, to przede wszystkim i za to dziękuję. Od początku Cię podziwiałam za prowadzenie tego bloga, gdy tylko się o nim dowiedziałam.
Ja prawo jazdy nadal mam do zdania, a za chwilę kończy mi się ważność teorii. Jak pomyślę, że miałabym znów usiąść za kierownicą z egzaminatorem to oblewa mnie zimny pot i dochodzę do wniosku, że to nie ma sensu.

UsuńDziękuję! Nawet nie wiesz, jak miło jest to słyszeć!
Mnie do prawa jazdy zagonili rodzice, głównie mama. Gdyby nie to, zapewne bym nie zdawała, w ogóle do tego nie podchodziła, bo boję się jeździć autem, nawet na miejscu pasażera, gdy nie miałam jeszcze prawka. A Ty powinnaś skorzystać, póki możesz, bo masz starą teorię i nie musisz się męczyć z nowymi przepisami.
A co do egzaminatorów to ja miałam całkiem sympatycznych (dwóch, bo dwa razy zdawałam), tylko byli tacy, jakby z łaską pozwalali mi zdawać ten egzamin, ugh.
UsuńWiem, wiem. Przecież tak panikowałam, jak te przepisy się zmieniały i na ostatnią chwilę zdałam na starych zasadach, potem przyszła jazda i dostałam takie paniki za kółkiem, bo mnie woził po nieznanych dla mnie miejsca i zaczęłam popełniać błąd za błędem i na następnym egzamin się do dziś nie zapisałam. Najgorsze jest to, że ja właśnie lubię jeździć i to bardzo, ale przeraża mnie wizja ponownego wejścia do samochodu na egzaminie :(
UsuńEh, i wcale Ci się nie dziwię, bo ja, jak wchodziłam do auta z egzaminatorem to trzęsłam się jak galareta. Koszmarne uczucie, dobrze, że mam to już za zobą, bo za nic w świecie nie chciałabym tego ponownie przeżywać... tak samo jak ustnych matur. ;)
UsuńPozdrawiamy dukanie na maturze ustnej
Angielski był porażką, chociaż próbna poszła mi dobrze, to na prawdziwej tak się zestresowałam, że w sumie mówiłam w kółko o tym samym. A na polskim miałam opóźnienie prawie godzinne, bo byłam pierwsza, nie było komputera, potem hasła do niego, a potem okazało się, że nie działa office. Pozdrawiam! 
UsuńO rany, to ja miałam dużo, dużo lepiej, żadnych problemów. Na angielskim też dukałam, generalnie to nie jestem "rozszerzona" z angielskiego, zaczęłam się go uczyć dopiero w gimnazjum, jednak tych 3 lat nie liczę, bo całkowicie je zmarnowałam. W 1 klasie LO oglądaliśmy Spartacusa na lekcjach i dopiero od 2 klasy porządnie się uczyłam. Ale zdałam na 83% i to mi pasuje.
Przed polskim tak świrowałam, aż myślałam, że w końcu zemdleję! Wszystko poszło do przodu o ponad 30 minut, a w drugiej grupie 3 godziny do przodu, więc nieźle, nie mam pojęcia jak komisja się tak uwinęła. Ale mam to już za sobą i to jest najważniejsze. 
UsuńMój angielski rozwinął się tak naprawdę dopiero pod koniec drugiej klasy liceum i to za sprawą dobrego kursu językowego, który kończę w sierpniu tego roku i zastanawiam się nad jego kontynuacją. Gdyby nie ten kurs to szczerze nie wiem jakbym sobie miała dać radę z mówieniem, skoro miałam w sobie taką blokadę. Na szczęście na dobre mi wyszło i mam 80%.
UsuńA jak Ci poszedł polski? Jesteś zadowolona z wyniku, czy raczej nie za bardzo?
Polski poszedł mi dobrze, miałam 90%, bo niestety poległam trochę na jednym pytaniu. W temacie miałam motyw innych światów w liteeraturze science fiction, omówić na wybranych przykładach. Super temat, naprawdę fantastycznie pisało mi się tą pracę i ją prezentowało, zero stresu przed komisją (przed wejściem do sali cała masa), ale kompletnie wyleciało mi z głowy, że mogą mi zadać pewne pytanie i niestety się z niego nie przygotowałam, a było ono oczywiste. No trudno, 90% to przecież bardzo dobrze. A jak Tobie poszło?
UsuńTeż miałam 90%. Wybrałam temat językowy - "Język blogów i jego specyfika". Wiem, że mogłam zrobić to lepiej, ale niestety zabrakło mi czasu, moja szkoła wymagała wszystkiego na miesiąc przed maturą, a tak naprawdę dopiero po zakończeniu liceum miałam czas, żeby się za to porządnie zabrać. Ale nie narzekam, wynik jest bardzo dobry, a temat bardzo mi bliski
UsuńOd dawna planuję zapoznać się z twórczością tej pisarki. "Zabić ojca", pomimo swoich mankamentów, wydaje się naprawdę interesującą powieścią, przynajmniej w moim odczuciu. Na pewno sięgnę po nią, jeśli nadarzy się okazja ku temu.
OdpowiedzUsuńWarto może jednak rozpocząć od innego książki? Nie wiem, jaką miałabym Ci inną polecić, skoro ta jest moją pierwsza, ale może ktoś, kto już czytał trochę jej książek powinien wskazać taką naprawdę dobrze napisaną, co by na start się nie zrazić i chętnie do jej książek powracać?
Usuń