czwartek, 23 grudnia 2010

Cóż za niewdzięczna książka! Nie dość, że człowiek wypożycza ją, zabiera do domu, co by to się samotna na święta nie czuła, to się tak odwdzięcza! To jakiś skandal kończyć się w taki intrygującym wątku i kazać czekać na kolejne części!

Kończę tą wstępną dygresją, którą można brać dla żartu lub najzupełniej poważnie. Otóż "Droga cienia", jakże wyjątkowa w swoim rodzaju, wciąga niesamowicie. I chociaż ma pokaźne gabaryty to i tak czytelnika nie nudzi. Wręcz zaczyna frapować, co też autor może nawymyślać w kolejnych częściach. 

Książka z tych, którą kupuje się od razu wraz ze wszystkim częściami, co by nie cierpieć katuszy oczekiwania jak autorka tego bloga.

Maski się zmieniają, ale twarze pod maskami pozostają te same.

Weeks z wyjątkową łatwością wciela się i w złodzieja, jak również ucznia mistrza zabijania, Merkuriusza, który skrupuły ma. Chociaż wydawałoby się, że Blint (nauczyciel chłopaka) owych przeszkód nie ma, że pogodził się z swoją profesja, to nie raz zaskoczy uczuciami, o które nie posądzilibyśmy tą postać. W końcu, miłość, przywiązanie to najnaturalniejsze emocje ludzkie. Choćbyśmy je zabijali w sobie to i tak wrócą, przeważnie z zdwojoną siłą.

Świat literacki tej książki jest zgoła odmienny od naszego, choć z pewnymi wspólnymi punktami. Znajdziemy tu zarówno królewski dwór, zupełnie niedbający o lud, wiecznie knujący, z oplatającymi go sieciami intryg, gdzie o swoją głowę trzeba się bardzo troszczyć. Nigdy nie wiadomo, kto może sprzątnąć cię z otoczenia żywych. Obok tego planu są slumsy, biedota, bogaci. Bardzo ciekawe połączenie tych dwóch różnych światów w jeden, spójny. Nie zaprzeczę, że doszukiwałam się podobizn do trylogii "Czarnego Maga". Mogłabym trochę ich zaserwować, ale po co? Skoro powieść spodobała mi się na tyle, że grzechem byłoby ją porównywać do innych. Magia może i jest. Objawia się w postaci Talentu. Posiadają go nieliczni. Lecz, to co wyróżnia tą powieść na tyle innych fantastycznych powiastek, to zabójcy, nadający niesamowity klimat.

Chociaż książka jest naprawdę świetna siedzę od kilku dni na recenzją i nie wiem, co dokładnie mam napisać. Każda pochwała może zabrzmieć zbyt pochwalnie lub zbyt małostkowo. Dodam jedynie tyle, że gorąco zachęcam do przeczytania tej książki. Odprężenia się, zagubienia w jakże ciekawym miejscu, gdzie toczy się akcja, gdzie wiele brudów ludzkich wychodzi na jaw, a innym trzeba pomóc. Tam, gdzie czasem pieniądze grają większą rolę od życia. I właściwie, jakby nie spojrzeć, życie. Prawdziwe życie.

Wydawnictwo:Mag ; Tom 1 cyklu "Nocny Anioł"; str.600; język oryginału: angielski; ocena ogólna: 6/6; ocena wciągnięcia: 6/6

7 skomentuj:

  1. Od dawna planuję tę książkę przeczytać, ale od pewnego czasu znów zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej byłoby kupić i mieć tę powieść na półce. Byłoby miło. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejna ksiażka na liście ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem zakochana w dr House :P i właśnie piszę recenzję książki dr House i filozofia :P Tymczasem pozdrawiam i dodaję do linków!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm a ja czytałem o niej jak na razie same niepochlebne opinie:) A mam taką cholerę w sobie, że jak czytam skrajne opinie, to sam mam ochotę się przekonać, co jest naprawdę grane:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od dłuższego czasu przymierzam się do kupna tej pozycji ale jakoś ostatecznie nie mogę się zdecydować. Zawsze z czymś innym wychodzę z księgarni ;) W ogóle, po tym co napisałaś, widzę, że najlepiej od razu zaopatrzyć się we wszystkie części. Z tego co się orientuję chyba są trzy ... tak?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie - lektura obowiązkowa. Czekam na nią cierpliwie, bo biblioteka podobno zakupiła, ale jak cierpliwość mi się skończy to ją kupię.
    Wesołych Świąt Vampire - wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki cudny szablon!
    Musze się wziąć za tę książkę, skoro tak dobrze ją oceniasz.
    "zabójcy, nadający niesamowity klimat" - mrr, coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nie zawsze dam radę na nie odpisać, lecz każdy z nich ma znaczenie.