Były środy z Orange, były środy filmowe i różne inne ... Teraz będą "wtorkowe dyskusje", które pragnę rozpocząć. Pomysł wpadły mi wczoraj do głowy i uważam go za o tyle ciekawy, co by warto było spróbować.
Co tydzień podam nowy temat dyskusji (przeważnie książkowej), w której każdy może się udzielać! Tematy różne, przeróżne, nadawane przeze mnie, przez Was czy jakieś obecne sytuacje światowe. Wszystko, aby wyrazić swoje zdanie, poznać innych i spojrzeć na pewne sprawy w nowy, wyjątkowy sposób.
Pierwszym tematem niech będzie - "Ujawnianie się w recenzjach", czyli co sądzimy o podpisywaniu się własnym nazwiskiem na blogu? Co wolimy - anonimowość czy otwarte karty?
Bardzo dobry pomysł:)
OdpowiedzUsuńCóż, to zależy - na swoim blogu nie podpisuję się, bo już i tak przyjęłam przydomek Hiliko. Sporadycznie podpisuję się swoim nazwiskiem, chociaż nie chodzi tu o anonimowość - raczej o skojarzenie, bo większość bloggerów zna mnie jako Hiliko, nie jako Weronika Król :)
Madziu, brakuje mi tylko Twojej opinii na przyjęty temat. :)
Czekałam właśnie, aż ktoś pierwszy się odezwie. ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie podziwiam tych, którzy nie boją się krytyki. Ja sama cały czas chcę się "ujawnić", ale brakuje mi odwagi. Co ludzie pomyślą? Jak będą mnie oceniać? I tak w kółko.
Właśnie dlatego chce poznać zdanie innych, bo może jednak nie warto się bać? :)
Vampirku, ja mam inne podejście, zupełnie inne. Od lat nie interesuje mnie, "co ludzie powiedzą/pomyślą" i nigdy nie interesowało. :)
OdpowiedzUsuńAh, nie napisałam wszystkiego.
OdpowiedzUsuńNie warto się bać - tylko ryzykując możesz coś osiągnąć, a tylko tchórz niczego nie traci, ale także niczego nie zdobywa:)
Mądre słowa! Chociaż ten rok, z resztą bardzo trudny dla mnie, nauczył mnie wielu rzeczy i mogę spokojnie rzec, że w końcu dorosłam tak naprawdę, to jednak nadal obawiam się negatywnych opinii od innych osób. Wystarczy jedna zła opinia i już zamykam się w sobie.
OdpowiedzUsuńDlatego tak długo myślę nad tym "odkryciem tożsamości", chociaż pewnie i tak to nie wiele zmieni. ;)
Dziękuję, ostatnio mam taką refleksyjną porę:)
OdpowiedzUsuńCóż, przyznam, iż w tym roku też wiele przeżyłam - nabrałam pewnego doświadczenia w niektórych sprawach. Podważę jednak Twoje słowa - NIGDY nie możesz być pewna, że dorosłaś tak naprawdę. NIKT nigdy nie dorośnie "tak naprawdę", zwłaszcza siedemnastoletnia osoba:)
Ja walczę - walczę o swoje, dlatego nie pozwalam się zamknąć w sobie. Chociaż kiedyś był taki okres, że byłam bardzo krucha:)
Śmiało, koniec ze strachem!
I tu znów masz rację, lecz chodziło mi oto, że dorosłam w sprawach, które miały bardzo ogromną wagę w moim życiu. W końcu oddzieliłam dwoje najbliższych mi ludzi i zaczęłam sama podejmować decyzje, nie kierowana przez nikogo. A przede wszystkim, miałam odwagę postawić się mojej mamie. To co, czego moja mama nigdy nie dokonała.
OdpowiedzUsuńAle zbaczam z tematu! Nie wiem, nie wiem. Głęboko myślę nad tym. Czy to, że odkryję swoją tożsamość coś zmieni?
Mam tak samo - wystarczy mi jedna zła opinia żeby się cofnąć, chociaż wiem, że zrobię źle i że lepiej się nie przejmować. Nawiasem mówiąc dzień dobry ;P
OdpowiedzUsuńCóż, w końcu nikt nie jest idealny, prawda? I tu jest pies pogrzebany. Jak zmotywować siebie na tyle, żeby uwierzyć w sprawy, które kocha się robić? Budowanie osobowości nie polega tylko na dobrych opiniach i czynach, ale także tych złych. Więc, jakby nie patrzeć, chociaż nie chcemy, negatywne opinie są nam potrzebne.
OdpowiedzUsuńale bolą :D
OdpowiedzUsuńNikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie. :-)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. Np. dla mnie fajny, bo jak nie czytałam, albo nie słyszałam o recenzjonowanej książce w notce, to zazwyczaj nic nie piszę, no bo nie widzę takiego sensu.
OdpowiedzUsuńA tak to mogę sobie pogadać. :D
Ja podpisuję się tylko nickiem, ale dużo osób ze świata wirtualnego zna moje imię i nazwisko, bo rozwijam różne znajomości. Nie jest tajemnicą, że mam na imię Ola. :D Na blogu jest o mnie tyle informacji, że bez problemu można mnie znaleźć. Bo się nie ukrywam, bo i po co? Nie piszę nigdzie niczego, czego mogłabym się wstydzić.
Hmmm, osobiście podpisuję się nickiem, ale nie trudno zgadnąć, że moje imię to Patrycja. Nie ukrywam też specjalnie jakichś informacji, miasta, wieku, bo i po co? Wiadomo, że ktoś, kiedyś, w jakiś sposób może to wykorzystać, ale przecież nie będę żyła w jakimś innym świecie ;-)
OdpowiedzUsuńja już to nawet próbowałam zmienić, ale chyba na bloggerze nie da się tam by pod recenzjami podpisywać się imieniem i nazwiskiem, a w komentarzach nickiem. Bo tak bym właśnie chciała. Czuję już się na tyle dobrze i pewnie w tym świecie, że nie chce się już ukrywać pod nickiem, ale znów komentowanie imieniem i nazwiskiem tak fajnie nie wygląda ;P
OdpowiedzUsuńDługo podpisywałam się nickiem. Ale od niedawna - jak to widać na blogu - istnieję pod imieniem i nazwiskiem. Sama nie wiem co wpłynęło na moją decyzję, bo zdecydowanie nie obawa krytyki - czy ktoś mnie skrytykuje jako ksiazkowo, czy jako Agnieszkę Tatera, to efekt dla mnie jest taki sam, prawda? Żadnego innego odczucia nie gwarantuje, a mam wrażenie, że w sieci dzisiaj ponad 90% z nas bardzo łatwo znaleźć ;) Szczególnie, że większość blogów jest teraz połączona stronami "fanowskimi" ze stroną właściciela ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym nie wiem sama, ale mam wrażenie, że biorę większą odpowiedzialność za recenzję, którą podpisuję imieniem i nazwiskiem. Wygląda to też (wg mnie li i jedynie) bardziej profesjonalnie. No i do tej pory był zamęt: część wydawnictw publikowała moje recenzje pod imieniem i nazwiskiem, a część pod nickiem. Teraz będzie jasność :)
fajny pomysł. ;)
OdpowiedzUsuńja chyba raczej wolę podpisywać się po prostu nickiem i najwyżej na gg czy e-maila podać jakieś szersze informacje :)
Podpisywałam się wszędzie nickiem i na moim blogu na samym początku nie było linków do innych serwisów. Ale w końcu stwierdziłam - czy blog z recenzjami to powód do wstydu? Skądże znowu! Czytanie książek to dla mnie powód do dumy i sądzę, że taki blog to o wiele lepsze osiągnięcie niż ilość odsłuchanych piosenek na last.fm, czy obszerna fotogaleria na facebooku. A ujawniłam niedawno moje imię i nazwisko na blogu, bo... bo takich dziewczyn jak ja, pod pseudonimem Nyx, może być nieskończenie wiele. Ale jeśli pomyślisz: Justyna Pruszyńska - Nyx, to ilość osób posiadających te personalia się zawęża. A skoro zaczynam pisać recenzje dla kogoś innego, nie tylko dla siebie - to wolę jednak nie być zupełnie anonimowa. Blog przestaje być miejscem, gdzie osoba bez żadnych konsekwencji pod swoim wygodnym nickiem coś napisze, a staje się Twoim własnym portfolio ;)
OdpowiedzUsuńI zapomniałabym - dyskusje wtorkowe to wspaniały pomysł ;)
OdpowiedzUsuńPesy, witaj Olu. :)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek zapragnę studiować w Krakowie na pewno Cię odnajdę. :)
Patsy, chodzi raczej o imię i nazwisko, nie miejsce zamieszkania. ;)
Edith, jest taka możliwość. Hiliko tak zrobiła, więc jeśli jej się udało to i Tobie też się uda!
Agnieszko, niby to też jest jakieś podejście. W końcu i tak dużo osób zna Cię z imienia i nazwiska, dopiero później z nicku.
Corrupted, większość osób zna moje pełne dane, bo bez przerwy z kimś się wymieniam, wygrywam coś lub przez facebooka wychodzi.
Nyx, moja droga, dawno do Ciebie nie zaglądałam, więc nawet nie zauważyłam, że opublikowałaś swoje dane personalne.
OdpowiedzUsuńJa wiem kim jesteś, i Ty wiesz kim ja jestem. I obie wiemy, że cały czas ślę Ci tą książkę i dosłać nie mogę. :)
No proszę, jaki ciekawy pomysł, takie dyskusje... A co do nicka, to ja mój lubię za bardzo, żeby przestać go używać. Poza tym nigdy nie podobało mi się to, że można wszystko i wszystkich, w tym tez i mnie, łatwo znaleźć pod imieniem i nazwiskiem w sieci. Wszędzie, gdzie tylko można to utrudniam... Lubię być znana pod swoim imieniem ale właściwie tylko wśród dobrych znajomych i przyjaciół. Możliwe, że z czasem i w blogosferze będę się czuła jak wśród dobrych znajomych... :)
OdpowiedzUsuńNotki podpisane są nickiem, nie umiem tego zmieniać, zresztą też nie chcę, bo dla większości znana jestem jednak jako izusr, aczkolwiek można przecież zajrzeć na stronę o mnie, gdzie podany jest mój mail, a w nim imię i nazwisko ;)
OdpowiedzUsuńDabarai, dzięki takiej dyskusji mogę trafić na Twój blog. :)
OdpowiedzUsuńSuper, że poruszyłaś ten problem! Właśnie to też jest jeden z minusów wszechogarniające globalizacji, gdzie każdy każdego można znaleźć w sieci, a także każdego oczernić. Chociaż sama od internetu uzależniona jestem to jednak ten aspekt strasznie mnie irytuje. I to też jest jeden z powodów, dla których nadal siedzę cicho.
Izusr, no widzisz. Kolejny argument za tym, żeby jednak pozostać przy nicku. Jak większość z nas jesteś "odkryta" dla tych, którym podałaś dane, a reszta generalnie zna Cię z nicku.
Podoba mi się ten pomysł, ciekawam jakie tematy będziesz zapodawać ;)
OdpowiedzUsuńMi to w sumie obojętne czy z nazwiskiem, czy bez. Mam tak popularną zbitkę imienia z nazwiskiem właśnie, że i tak byłoby trudno abym była rozpoznawalna. Za to nick mam jedyny taki w sieci, jak już zdążyłam zauważyć ;) A czy ktoś się podpisuje, to mi też właściwie obojętne.
Cóż dodać?
OdpowiedzUsuńJak łatwo zauważyć, podpisuję się imieniem i nazwiskiem, a żeby ktoś, kto pamięta kalio i chciałby kalio odnaleźć, dodałam też i mój nick - od lat używam tylko takiego.
Z racji wykonywanego zawodu, jestem osoba dość powszechnie znaną w moim małym miasteczku. I właśnie dlatego (czy na przekór ogólnej manii "nickowania"?) postanowiłam pochwalić się swoją pasją. Czyli czytaniem. Jestem dumna z bloga, z tak licznych gości, ze współpracy z wydawnictwami, z tego, że niektórzy ludzie nawet sugerują się moimi opiniami... Dlaczego mam to ukrywać?
Wiem też, że wedle porzekadła - jeśli wypinasz tyłek, to nie dziw się, że zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce cię w niego kopnąć - nie wszyscy zgadzają się z moimi opiniami. Mało tego - mam świadomość, że istnieje grupa ludzi, którzy żywią do mnie czystą i nieskrywaną niechęć. Trudno - tu wzruszam ramionami - jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.
Podsumowując - słowa ranią, mnie też. Nie jestem gruboskórna. Ale nauczyłam się nie przyjmować wszystkiego do siebie. Nauczyłam się rozumieć, dlaczego ktoś się ze mną nie zgadza i dlaczego mnie nie lubi.
Dlatego z całego serca jestem za jawnością. Uważam, że anonimowość w sieci to ułuda. Nie ma żadnej anonimowości. Po numerze IP każdy cię znajdzie.
Ale rozumiem, że ktoś woli to utrudnić.
To się nagadałam:)
Madziu - świetny pomysł! Na te dyskusje oczywiście.
Pomysł bardzo dobry, naprawdę mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jest mi dość obojętne czy autor pisze pod pseudonimem czy objawia światu swą prawdziwą tożsamość. To zawsze będzie osoba, której opinię chcę poznać i ewentualnie skomentować.
Została poruszona kwestia dojrzewania. To jest nieustanny proces pobudzany przez doświadczenie, spotykanych ludzi. Jeszcze w liceum miałam problemy z mówieniem o mojej wadzie słuchu, przejmowałam się co inni pomyślą. Czasem wystarczy jedno zdanie. Kiedyś mama powiedziała, że obrazić to ją może ktoś na jej poziomie. To mi wiele dało, nabrałam dystansu do wielu spraw. Już nie jestem aż tak nieśmiała,za to bardziej wyluzowana i otwarta.
Biorąc pod uwagę, że studiuję w Lublinie, to świetny pomysł. :D
OdpowiedzUsuńZresztą, pisałam do Ciebie e-maila, w którym się podpisałam imieniem. :)
No właśnie u Hiliko jest to samo do czego i ja doszłam, recenzje i komentarze podpisywane są nickiem, ale tylko w profilu można ustawić, że imię i nazwisko jest widoczne.
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam wszystkich komentarzy (ach, ten notoryczny brak czasu i szukanie motywacji, by zrobić to, co powinnam). Ale ciężko mi się wypowiedzieć, bo... ciężko mi powiedzieć, na ile jestem Aliną a na ile nie ;). Kwestia skomplikowana, naprawdę. Ale jeśli ktoś chce się ujawniać, co w tym złego? Rozumiem, gdyby prowadził bloga z pornografią dziecięcą (że też posłużę się drastycznym przykładem), ale książki to nader szacowne hobby! Więc nie ma się czego bać, ludzie nie zjadają, życie jest piękne. Mi jest z tym dobrze :). I Ty też się nie masz czego bać, jestem pewna :).
OdpowiedzUsuńKornwalio, generalnie większość osób ma właśnie obojętne podejście do tego. Jakby nie patrzeć, czy jest imię i nazwisko czy nick czyta się takie recenzje (szczególnie osób, których opinie się ceni) i nie ma to wpływu.
OdpowiedzUsuńJoasiu, z ust mi to wyjęłaś!
Bardzo przyjemne jest to kiedy mój tata chwali się moim osiągnięciami. Każdemu, komu tylko się da. Poczucie, że ktoś jest z ciebie dumny jest niezastąpione. A jeszcze lepsze jest wtedy, gdy otwierasz skrzynkę mailową i widzisz, że ktoś docenił twoje wypociny i chce z tobą współpracować. Przecież nie każdy ma taką szansę!
Właściwie jestem co raz bardziej skłonna ujawnić swoje nazwisko. :)
Agno, trochę z innej beczki, wracając do dorastania. Jakie to śmieszne i niedorzeczne, żeby wstydzić się swoich ułomności, które nie są z naszej winy, nie sądzisz? W końcu to, że lekko niedosłyszy a - nie przeszkadza Ci w życiu, b - wyróżnia Cię z tłumu! W końcu, ile jest ludzi, który tak cudownie recenzują filmy i mają taki lekki problem (bo nie wadę, w znaczeniu negatywnym!)? :)
Pesy, ale wtopa! To co mi się ubzdurało, że studiujesz na UJ? :-)
Edith, dobry pomysł!
Alino, dziękuję za miłe słowa! Chociaż generalnie dyskusja ma dotyczyć wszystkich osób to tak trochę spadło na moje "odkrycie tożsamości". :)
Znam Cię jako Alinę i nią pozostaniesz. Obojętnie pod jakim nickiem. :)
V_S
OdpowiedzUsuńMoja wada jest lekka, ale wymaga aparatów i pewna kategoria miejsc pracy jest dla mnie zamknięta. Przyzwyczaiłam się, że nie słyszę perfekcyjnie, że polegam na innych.
Teraz są nieco inne realia niż na początku lat 90. Wtedy wytykano każdą odmienność jak okulary, aparat ortodontyczny. Teraz patrzę na to inaczej, ale jak jest się dzieckiem, to odstawanie od norm jest silnie odbierane. Teraz świadomość społeczna jest większa, co mnie cieszy.
Pesy
Czy tam dalej bryluje młody Szreniawski z posranym umysłem? Już po pierwszych ćwiczeniach przekonałam się jak silną pozycję miał jego ojciec. ;)
Już V_S zdążyła mi namieszać. ^^
Wracając do kwestii głównej, to mnie łatwiej jest identyfikować, kojarzyć i kodować po nickach. Oryginalne, niespotykane w codziennym życiu łatwiej zapadają w pamięci.
Przypomniała mi się pewna dyskusja na jednym forum, gdzie zachęcano by na awatarze dać zdjęcie. Naprawdę, łatwiej zidentyfikować na zasadzie "ta co ma Shahrukha z szaliczkiem" niż "ta co ma swoje zdjęcie".
Może kiedyś objawię swoje nazwisko, jak to co wypisuję uznam za warte wyjścia z cienia.
Droga autorko bloga, pewnie to dlatego, że UJ kojarzy się z mądrymi ludźmi, a ja do takich w pewnością się kwalifikuję. ;)
OdpowiedzUsuńAgna, u mnie na roku nie prowadził zajęć, ale od innych roczników słyszałam raczej pozytywne komentarze na jego temat.
Ja od niedawna pisze bloga, który dopiero rozkwita. Jeszcze nie wygląda tak jak bym chciała, ale mam nadzieje że z czasem się to zmieni.
OdpowiedzUsuńNa razie wolę pozostać anonimowa. Tak dla mnie jest prościej :)
Pozdrawiam wszystkich :*
Pesy
OdpowiedzUsuńWidocznie ominęło ich oglądanie albumów o malarstwie (doświadczone) i namawianie do podskoków (zasłyszane z innej grupy). Widocznie się wyszumiał. ;)
A ja obawiam się zwykłej polskiej zawiści, o której pisała Joasia Gołaszewska. Ona się już uodporniła, ja jeszcze nie, ale kiedy to nastąpi, może się ujawnię.:)
OdpowiedzUsuńWykredowana, zajrzałam sobie z myślą, że muszę nadrobić dwie wtorkowe dyskusje, a tu proszę ja Ciebie ich nie ma! Oj, popraw Ty się popraw, nastawiłam się już psychicznie na nie, nawet wczoraj wieczorem przed snem sobie myślałam, że muszę pogrzebać u Ciebie w archiwum, bo chyba coś mnie ominęło, a tu taki zawód! Czekam na dyskusje, my-chcemy-wtorkowe-dyskusje! :D 28 grudnia chyba będą teraz dwa zaległe pytania ;) Sama widzisz jaki był odzew pod pierwszą, teraz nie masz wyboru, muszą one być Twoją blogową tradycją :]
OdpowiedzUsuń